Najczęstszy ludzki błąd
- nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Ulica, w którą skręciła była opuszczona. Brudne ściany
wokół zawsze ją przerażały. Nigdy nie lubiła tej ciemnej strony Londynu. Teraz
jednak nie miało to dla niej znaczenia. Obejrzała się za siebie, sprawdzając
czy jej nie śledzi, ale chyba nawet za nią nie pobiegł. Widział ją, jej niedowierzanie,
gdy stanęła w drzwiach jego gabinetu, chcąc zrobić mu niespodziankę. Tym razem
całkiem jej to nie wyszło. To on boleśnie ją zaskoczył.
Nadal nie wierzyła w to, co zobaczyła. Owszem, może ich
związek przechodził przez kryzys, ale wychodzili przecież z gorszych opresji.
Czy można porównać niebezpieczeństwo podczas poszukiwania horkruksów z rutyną,
nawałem obowiązków i brakiem czasu, który powoli wyniszczał ich uczucie? Wtedy
się udało, dlaczego więc teraz zamiast próbować naprawić, to, co jest między
nimi tak podle ją oszukał i zdradził? Kochała go, w to nigdy nie wątpiła. Ale
dla niej liczyło się coś więcej niż posprzątany dom i parujący obiad na stole.
Nigdy nie miała zamiaru zostać kurą domową. Zawsze miała większe ambicje i
jeśli dłużej się zastanowić, to pewnie one najbardziej Ronowi przeszkadzały.
Jutro miało minąć cztery lata odkąd pierwszy raz ją
pocałował. Kupiła mu piękny sygnet, chciała zrobić kolację. Naprawdę liczyła,
że te problemy, które mają, są tylko przejściowe. Gdyby oboje postarali się,
jak zwykle wyszliby z tego bagna cało.
Dlaczego do tej pory się nie pobrali? Bo nie oświadczył
się jej. Było to dla niej bolesne ukłucie, zwłaszcza, gdy musiała oglądać
brylant na palcu Ginny. Przez ten cały czas powtarzała sobie w myślach, że nie
będzie go do niczego zmuszać. Musi być na to naprawdę gotowy. Ale tygodnie
mijały i ich uczucie stawało się jakieś inne. Zabrakło pasji, zrozumienia i
dynamiczności. Wszystko stało się zwyczajne. Zachowywali się jak stare, dobre
małżeństwo, choć przecież wcale nim nie byli.
Obcasy jej butów stukały w beton, gdy mijała kolejną,
obskurną kamienicę. Nie miała pojęcia, która mogła być godzina. Nie wiedziała
też, gdzie dokładnie idzie, po prostu szła przed siebie w nieznanym kierunku. W
pewnej chwili usłyszała za sobą tupot stóp. Odwróciła się zaniepokojona, a tuż
za nią szedł szybkim krokiem wyskoki mężczyzna. Może nie było by w tym nic
niepokojącego, gdyby nie patrzył na nią tak pożądliwie. Oblizał wargi i
przyśpieszył.
- Czekaj mała.
Chce tylko porozmawiać.
Ona również przyśpieszyła, prawie biegła, co było dość
trudne w obcisłej sukience i szpilkach. Starała się nie myśleć, co się stanie,
jeśli zwolni. Skręciła za najbliższą kamienicą i podbiegła do drzwi. Szarpnęła
za klamkę, ale oczywiście nic z tego. Kilka razy przycisnęła guzik domofonu,
ale nie mogła czekać aż ktoś jej otworzy.
- Hej, lala! Wiesz
przecież, że mi nie uciekniesz.
Potykając się ruszyła dalej. Skręciła jeszcze raz i
znalazła się w pułapce. Z trzech stron otaczała ją brudna ściana pokryta
obrzydliwym graffiti, a z czwartej nadchodził jej napastnik.
Krew buzowała jej w głowie i ogarnięta paniką
zastanawiała się, co powinna teraz zrobić. Ręką sięgnęła do torebki, ale nie
było tam różdżki, bo przecież zostawiła ją w domu. Nie miała nawet kluczy, żeby
wbić temu typkowi w oko. Co do jego zamiarów nie miała złudzeń. Był coraz
bliżej i uśmiechał się do niej szyderczo. Cofnęła się do tyłu, a jej plecy
napotkały ścianę. Nie miała dokąd uciec. Zrobiło się jej niedobrze. Czuła jego
oddech, śmierdział papierosami, alkoholem i potem, a na jego podziurawionej
koszuli i spodniach były ślady błota i jakiegoś sosu.
- No i co maleńka,
trzeba było tak uciekać? - szepnął jej do ucha i nawinął na palec kosmyk jej
brązowych włosów. Gwałtownie napierając na niego odepchnęła go do tyłu i
uderzyła torebką w twarz. Facet zatoczył się, przeklął i szybkim ruchem wyrwał
jej torebkę z dłoni i odrzucił w kąt.
Uderzył ją w policzek i przycisnął do ściany chwytając za
brodę.
- Miało nie boleć,
ale sama się prosiłaś. A teraz bądź grzeczna.
- Czego chcesz? - szepnęła,
bo tylko na to było ją stać. Policzek piekł ją niemiłosiernie, a w gardle czuła
rosnącą gulę. Drżała ze strachu. Starała się racjonalnie myśleć. Bez różdżki
czuła się jak bez ręki. Co ją podkusiło, żeby zostawić ją na tym cholernym stole?
Mogła się, co prawda deportować, ale był zbyt blisko. Pociągnęłaby go za sobą,
bardzo prawdopodobne, że by się rozczepiła i… Nie, deportacja odpadała. Miałaby
kłopoty w ministerstwie. Dudniło jej w
głowie zapewne z przerażenia. Po raz pierwszy od dawien dawna nie wiedziała, co
zrobić, choć zdawała sobie sprawę, że jeśli nie zrobi nic, będzie zgubiona.
- Przecież wiesz,
czego. Bądź grzeczna, a będzie przyjemnie.
Ciągle trzymał ją za twarz, a drugą ręką zaczął obmacywać
jej biust. Próbowała się wyrywać, ale był od niej dużo wyższy i silniejszy.
Gwałtownie wciągnęła powietrze i na tyle na ile pozwalała
jej chrypka wrzasnęła „pomocy”, zanim przykrył jej usta dłonią i naparł na nią
całym ciałem. Jego ręka zsunęła się z piersi i zaczął podciągać jej sukienkę.
Był to jeden z najgorszych dni. Najpierw stare wodociągi
zalały mu pół domu i musiał wezwać mugolskiego mechanika, bo nie miał pojęcia o
jakichkolwiek zajęciach gospodarskich. Później użerał się z tymi durniami w
pracy, bo jego głupi szef wymyślił sobie ankietę dotyczącą zadowolenia
pracowników ministerstwa z warunków pracy, poczynań szefów departamentów i
samego ministra. A jako, że pomysł wyszedł z jego departamentu to on musiał się
tym wszystkim zająć i jak sowa latał po całym ministerstwie wykonując tą głupią
ankietę. Cholerni ludzie i ich beznadziejne pomysły. Teraz zmęczony, głodny i
zły szedł ulicą, żałując, że nie może udać się prosto do domu. Niestety obiecał
Blaise’owi, że da mu bilety na sobotni mecz i bardzo ta obietnica była mu w
niesmak. Tak czy inaczej, gdy już skręcił w uliczkę bez okien i wścibskich oczu
mugoli deportował się na taki sam zaułek. Mógł deportować się prosto do jego
mieszkania, ale nie chciał go przyłapać z kimkolwiek, dlatego wysłał mu
wcześniej wiadomość, że go odwiedzi i miał wielką nadzieję, że trochę posprząta
i zapełni barek. Z tego, co mówił mu Zabini więcej czarodziejów oprócz niego w
tej dziurze nie mieszkało. Właściwie nie wiedział, dlaczego jego kumpel
zdecydował się wynająć to mieszkanie, a jego argumenty typu „cisza, spokój,
nikt nie może cię namierzyć, możesz robić, co zechcesz” zupełnie do niego nie
trafiały. W swojej willi też miał spokój i ciszę oraz skrzata, porządek i przestrzeń.
O dwóch pomieszczeniach i Blaise’a nie mógł tego powiedzieć. Jednak tylko z nim
nadal, przez tyle lat utrzymywał kontakt.
Goyle uciekł gdzieś w kierunku Francji, by nie dzielić razem z ojcem
wspólnej celi w Azkabanie. Czasem do siebie pisali, ale wraz z upływem czasu
ich kontakt się urwał. Nawet nie wiedział gdzie obecnie przebywał jego były
przyjaciel, jeśli w ogóle kiedykolwiek nim był. Zresztą wcale go to nie
obchodziło. On sam przez pewien czas myślał o ucieczce, ale uprzedził go ojciec
chowając się z matką w Bułgarii. Mógł, co prawda uciec raczej z nimi, ale wtedy
Ministerstwo zapewne przejęłoby jego dom, a on nie zniósłby myśli, że
ktokolwiek obcy panoszy się po dworze, w którym się wychował. Niechętnie wracał
w wspomnieniach do swojego dzieciństwa, ale to nie zmieniało jego nastawienia.
Z biegiem lat stawał się coraz bardziej sentymentalny. Dużo kosztowało go
zapłacenie za zbrodnie ojca, ale wiedział, że było warto, bo dzięki temu nie
musiał się nikogo obawiać ani ukrywać się i mógł żyć normalnie.
Już miał wejść w ponurą klatkę jednej z obskurnych kamienic,
gdy usłyszał krótki krzyk.
- Pomocy!
Głos, który wołał o pomoc był na pewno kobiety.
Przerażony pisk odbił się od brudnych ścian, a echo powtórzyło go jeszcze kilka
razy. Przeklął w myślach. Nie powinno go obchodzić żadne wołanie. Nawet, jeśli
to było wyjątkowo przerażające. Dawniej nie zrobiłoby to na nim większego
wrażenia, tyle, że od pewnego czasu już nie był taki jak dawniej. Tak, więc
schował różdżkę, bo za atak na mugola musiałby ponieść niemiłe konsekwencje,
podciągnął rękawy i miał nadzieję, że obędzie się bez bójki. Zastanawiając się,
kiedy będzie mógł wreszcie wrócić do domu i po prostu zasnąć pobiegł w kierunku,
z którego –tak mu się wydawało - dochodził ten wrzask. Niech piekło pochłonie
Blaise’a i jego cichą i spokojną dzielnicę.
Była przerażona. Nie mogła trzeźwo myśleć, zamknęła oczy
i nadal szamocąc się zaczęła płakać. Łzy
ciekły jej po twarzy, czuła obrzydzenie, gdy tylko palec napastnika przesunął
się choćby o centymetr. Nagle poczuła jak napór zelżał, a mężczyzna odsunął się
od niej. Ulga, jaka ją ogarnęła pozwoliła jej swobodnie oddychać. Choć zaraz
przestraszyła się, że mężczyzna znowu zacznie się dobierać. Ale nie czuła już
ciężaru jego ciała, więc może udałoby jej się uciec i gdzieś schować? Usłyszała
jak ktoś się przewraca i dostaje cios. Otworzyła oczy. Jej napastnik leżał na
ziemi i trzymał się za brzuch. Z nosa ciekła mu krew, a pod okiem rósł
fioletowy siniak.
- Jak pani mówi
nie, to nie - powiedział stanowczym i zimnym głosem stojący tyłem do niej chłopak
ocierając twarz. Kopnął brutala jeszcze raz w brzuch i ponownie przyłożył rękę do
czoła - Baran roztrzaskał mi brew.
Przez chwilę nie mogła się połapać w zaistniałej
sytuacji. Nadal drżała ze strachu.
Obciągnęła sukienkę i przyjrzała się swojemu wybawcy. Był niewiele wyższy od
niej, miał prostą posturę i jasne, platynowe włosy. Odetchnęła głęboko czując
jak jej mięśnie zaczynają się rozluźniać.
- Dobrze się pani czuje, nie zdążył...- urwał,
gdy odwrócił się i ją zobaczył. Ona również go rozpoznała. Mięśnie jej
zesztywniały, była niezdolna wykonać jakikolwiek ruch. Nie jego się spodziewała. Każdego. Każdego, tylko nie jego. Draco
również był zaskoczony tym spotkaniem. Przez chwilę stał i wpatrywał się w nią
ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy, jednak zaraz odzyskał panowanie nad sobą.
- No proszę, proszę,
co za spotkanie po latach, Granger. A jednak są rzeczy, których przewidzieć się
nie da.
Na jego twarzy pojawił się dobrze jej znany, kpiący
uśmieszek. Odwzajemniła go i dzielnie patrzyła mu w stalowe oczy.
- Lepiej bym tego
nie ujęła, Malfoy.
Aj jestem pierwsza jak wspaniale. Rozdział mi sie bardzo spodobał. Szkoda jedynie że taki krótki bo się w nim postarałas. Biedna Hermiona. Przez jedną straszną chwilę naprawdę się bałam że ten okrutny facet ją zgwałcił. Wszystko na to wskazywało, ale na szczęście Draco pojawił się w samą porę. Aż jestem ciekawa co wyniknie z tego spotkania. Zgaduje że wiele zmieni w ich życiu i nic nie będzie już takie samo. Dobrze, że mimo własnych przekonań jej pomógł. Draco to już nie ten sam człowiek. Osobiście jestem ciekawa jak dalej to wszysto pociągniesz. Zapowiada sie naprawdę nieźle i aby tak dalej. Będę trzymać kciuki i czekać na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
[pokochac-lotra.blogspot.com]
Sama nie wiem jak ja to dalej pociągnę :D ale mam nadzieję, że będzie właśnie tak jak według mnie ma być :) Bardzo dziękuję za komentarz :)
UsuńPozdrawiam :)
Fajne, oryginalne i ciekawe. Rozdział dobrze wprowadza w historię. Czekam na dalszy rozdział i pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział Ci się spodobał :)
UsuńPozdrawiam :)
jejku. nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kidy zobaczyłam, że dodałaś rozdział pierwszy.
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że ją zgwałci, ale jednak nie. uff... jak dobrze. Dobrze, że Draco zareagował.
czekam na nn
xoxo
Czy ja wiem, czy dobrze? :D Można by się zastanawiać, ale napewno to spotkanie wiele w ich życiu zmieni :)
UsuńBardzo się cieszę, że się podobało :)
Pozdrawiam :)
Pierwsze co skłoniło mnie do rozpoczęcia czytania, to przepiękny szablon. Wszystko idealnie do siebie pasuję i ogólnie jest bosko :D Jak znalazłam Twojego bloga? Przeglądałam ''Posegregowane'', żeby znaleźć co do czytania, oczywiście związane z Draco/Hermiona lub Rose/Scorpius. Twój opis tak mnie przyciągnął, że nie mogłam nie kliknąć na link, chociaż nie miałam bladego pojęcia czy to właśnie jest Dramione :) Pisz, pisz i jeszcze raz pisz :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Życzę duużo weny i dodaję Twojego bloga do siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Bardzo mi miło, że Ci się spodobało. Pewnie wiesz jakiego wielkiego kopa daje tyle komantarzy :) Zwłaszcza gdy są one przychylne, choć oczywiście dobrą, uzasadnioną krytyką nie pogardzę :)
UsuńPozdrawiam, a w wolnej chwili wpadam do ciebie :D
Ten szablon jest tak cudowny, że od razu mnie zaczarował i przeniósł do Twojego opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńTak sobie szukałam dobrych Dramione i na co trafiłam? Na Twojego bloga ;) Czytałam większość komentarzy pod prologiem i jestem rozczarowana postawą niektórych czytelników, ale ja nie o tym xD
Masz niesamowity styl pisania, coś, co każda autorka Dramione powinna posiadać - ty hipnotyzujesz czytelników tekstem. Nie potrafię tego dokładnie opisać, ale jest wiedz, że jest to chyba najlepszy nowy blog o Dramione, z jakim dotychczas się spotkałam. Szczególnie zważywszy na oryginalną historię :)
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością i życzę Ci dużo weny :)
Pozdrawiam,
Fioletoowa
http://szukajacszczesciawmilosci.blogspot.com/
Bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało. Wszystkie komentarze bardzo motywują do dalszego pisania i automatycznie człowiek ma nowe pomysły :D
UsuńPozdrawiam, oraz obiecuję, że gdy tylko znadję chwileczkę czasu to wpadam i do ciebie :)
cudowne, cudownie i jzcze raz cudowne. ej ja się na cb obrażam bo ty pisac umiesz a ja nie! no FFN5M normalnie! wracając do rozdziału to tak; 1. zgaduje, ze Ron ją zdradził w ich rocznice 2.już myślałam że ten...oblech ją zgwałci 3. ajebista końcówka. wiele nie bedę pisać, ale piszesz zajeiscie i czekam z niecierpliwością na 2 rozdział xD
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
gumisiek98
Dziękuję za komentarz i bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)
UsuńPozdrawiam :)
Łał, Łał, Łał.
OdpowiedzUsuńNo i robi się gorąco!
Świetnie przemyślane - zarówno powód rozstania z Ronem wydaje się bardzo prawdopodobny (wystarczy sobie przypomnieć jego zachowanie w stosunku do Lavender w VI części, żeby uznać, ze to palant)
jak i ta scena z próbą gwałtu. Draco-wybawca, mrrr... :D
Ostatnio mam taki mały problem - bardzo niewiele opowiadań potterowskich jest w stanie mnie zaciekawić (w związku z czym nie mam co czytać, buuu). Twoje intryguje, aż chciałoby się natychmiast, już, teraz dostać do swoich łapek kolejny rozdział, naprawdę, dobrze się czyta i wzbudza ciekawość.
No, to czekam na r. 2 :D
I dziękuję za komentarz u mnie:*
Aprilias :)
Z Ronem nic nie będzie proste i tak naprawdę jego zachowanie nie będzie tak jednoznacznie złe, co oczywiście okaże się w dalszych rozdziałach. Hermiona będzie miałą spory ból głowy co z nim zrobić. Ale teraz cicho, bo jeszcze zdradzę za dużo :)
UsuńDziękuję za komentarz i cieszę się, że Ci się spodobało :)
Pozdrawiam :)
Draco wybawca. Hermiona trochę za szybko się ogarnęła biorąc pod uwagę fakt, że o mało nie została zgwałcona, jednak i tak świetnie :) informuj mnie na blogu http://dramione-want.blogspot.com/ w zakładce Spam jeśli możesz :)
OdpowiedzUsuńSzybko się ogarnęła, bo strach zastąpił szok jakim był widok blondyna :) Cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńOczywiście będe Cię informować, a w wolnej chwili postaram się odwiedzić również twój blog :)
Pozdrawiam :)
A jak tam Ci idzie pisanie rozdziału? Jest szansa, że pojawi się jeszcze we wrześniu? :)
OdpowiedzUsuńRozdział już jest napisany, musze go tylko dopracować. Powinien pojawić się w ostatnim weekendzie września lub pierwszym weekendzie października :)
UsuńSzablon cudowny, prolog ciekawy, a rozdział trzymający w napięciu. Miło się czyta, historia pomału wciąga:) dodaję do linków, będę tutaj stałym bywalcem ;)
OdpowiedzUsuńhttp://panna-amanda-black.blogspot.com
Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało :)
UsuńPozdrawiam :)
No, no. Akcja zapowiada się całkiem, całkiem ciekawie. Masz świetny styl pisania, taki lekki i przyjemny. Życzę weny w następnych rozdziałach i z pewnością jeszcze tu wpadnę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Zou.
http://hermionyswiat.blogspot.com/
To super, że podobały Ci się moje wypociny :) Niezmiernie się z tego cieszę :)
UsuńPOzdrawiam :)
Ciekawie się zapowiada.... Czekam na kolejne rozdziały. *,*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
naprzeciw-siebie.blogspot.com
Co prawda Draco w roli wybawiciela jest mało oryginalny. Twoje opowiadanie jednak za bardzo wciąga, bym miała przestać. Wciąż się zastanawiam co będzie dalej :) Poza tym widzę, że dokładnie wiesz o czym piszesz. Uczucia bohaterów nie są jakieś irracjonalne czy płytkie. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, bardzo dobra historia się zapowiada, mam zamiar wpadać tutaj częściej
OdpowiedzUsuń:o :o :o
OdpowiedzUsuńEj, lepiej się ta historia zacząć nie mogła!
I to zdumienie...
Bomba po prostu, czekam na nowy rozdział!
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Woooow! Wszystkiego mogłam się spodziewać, ale nie tego! Tekst ... świetny! Jeeeeeej! Nie mogę doczekać się dwójki! Ale zeby Malfoy ruszył na ratunek? Nieee... To chyba musiało być w równoległym wszechświecie!
OdpowiedzUsuńCzekam, informuj :D
PS.Rozdział II na u-progu-wojny.blogspot.com :)
UsuńNiesienie pomocy nie jest podobne do Draco, ale widocznie się zmienił z biegiem lat. Ciekawe spotkanie, bez bójki nie mogło się obyć. Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na II!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Draco ją uratował!
Pozdrawiam,
L.
i zapraszam do mnie:
nowa-hermiona-granger.blogspot.com
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńMasz niesamowity talent dziewczyno!!!
Życzę ci dużo weny i pozdrawiam.
Przy okazji zapraszam do mnie. Bardzo zależy mi, abyś wyraziła tam swoje zdanie, gdyż one sie naprawdę dla mnie liczy. http://good-girls-love-bad-boyss.blogspot.com/
Rozdział jak najbardziej mi się podobał, choć temat z gwałtem na Herm robi się powoli oklepany.. Ale samym prologiem sprawiłaś, że się zakochałam w twoim opowiadaniu, więc się nie gniewam. :** Podejrzewam, że nie bez powodu to zrobiłaś. :P
OdpowiedzUsuńI nawiasem mówiąc, nadal jestem zdania, że masz wielki talent. :3
Pozdrawiam cię serdecznie i mam nadzieję, że nowy rozdział masz już napisany, bo ciekawość zżera. xD
P.S. Przepraszam, że tak późno komentuję. :>
Ana M.
Jejku, świetne!
OdpowiedzUsuńPiszesz rewelacyjnie!
Zaciekawiłaś mnie bardzo! *.*
Merlinie, ile tu się dzieje! ♥
Draco jaki pomocny :3
Herma jestem ciekawa jak zareaguje :>
Czekam na nn i życzę WENY ;*
Pozdrawiam ♥
Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com
To w takim razie dodaję ciebie do linków, by inni mogli tu wpaść. Czekam też na kolejny rozdział (w weekend zabiorę się za czytanie tego rozdziału, bo najwidoczniej jestem do tyłu). Dzięki za opinię u mnie xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, D .
Ej, gdzie jest news? Czekaaamy!
OdpowiedzUsuńxoxo
A.
C'est genial! Że tak Ci po francusku trzasnę. Nie, naprawdę, masz genialny styl pisania, bardzo mi się podoba. Śliczny blog, tylko tyle, że dla mnie zbyt prześwitujący, ale ogólnie szablon wspaniały. Naprawdę, czytam dalej bo pochłonęło mnie niesamowicie!
OdpowiedzUsuńTak jak nigdy nie lubiłam Dramione, tak teraz zaczynam.
granger-land.blogspot.com
Juz mi sie bardzo podoba to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, pomysł tez dobry. Jak przeczytam juz wszystkie dotychczasowe rozdziały to z pewnością zaobserwuje :D
Biedna Hermiona, ale wiedziałam ze Draco zjawi sie w porę. I sie nie myliłam!
a teraz lecę czytać dalej
Hej !
OdpowiedzUsuńRozdział pierwszy jest ciekawy,jednak Draco w roli wybawiciela dam z opresji to dość dziwne,ale jeżeli taka była Twoja koncepcja to mam nadzieję ,że rozdział samej sobie się podoba ;)
Interesująco,zachęcająco do dalszego czytania . Historię. poza Hogwartem uwielbiam najbardziej,więc tylko lecieć dalej pozostało mi :*
Pozdrawiam serdecznie
Layls
Świetny opis emocji, ukazany dość obrazowo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Schanee ;) ;*