piątek, 11 października 2013

Dzisiaj zdecydujmy, konsekwencje będą jutro.


Ile wielkich spraw w życiu człowieka zależy od maleńkich, 
niedostrzegalnych nieomal decyzji?
Krystyna Siesicka




          Odłożyła pustą butelkę na stolik i ciągle wpatrywała się w zamglone okno. Przez cały dzień nie robiła nic innego. Czekała na niego. Mimo tego, że ciągle miała wczorajszą scenę przed oczami, tęskniła za nim jak za nikim innym. Chciała, aby to wszystko okazało się snem. Ale on ciągle nie przychodził. Wydawało jej się, że zasługuje na jakiekolwiek wyjaśnienie tego co się stało, ale co jeśli Ron już nie zamierza wrócić? Co zrobi, kiedy to naprawdę będzie koniec? Czy jak nikt inny nie zasłużyli na szczęście? Tyle razem przeżyli, tak dobrze się znali, tak bardzo kochali... A może raczej tak bardzo go kochała. Bo teraz z każdą minutą spędzoną w samotności przychodziły nowe lęki - co jeśli tylko wymyśliła sobie jego uczucie? Jeżeli ono nigdy nie istniało... Przecież mógł zdradzać ją od dawna. Jej serce było roztarte w proch, lecz ciągle łomotało w piersi wywołując okropny ból. Jakby chciało rozsadzić ją od środka. Jej wzrok powędrował ku wspólnemu zdjęciu, a kilka słonych łez spłynęło po policzku.
Razem do końca – ich niepisane motto, wytłumaczenie wszystkiego, co przeszli.
Czyżby nadszedł właśnie nieoczekiwany koniec jej idealnego świata?


          Ponownie wracał do domu zły. Choć w sumie bliżej mu było do wściekłości. Tak, aż z niej kipiał, a najlepiej o tym świadczył fakt, że zanim postanowił wrócić do willi, by nieco odreagować, zaopatrzył się w butelkę Ognistej Whisky.
Debilizm jego przełożonego chyba nie miał granic. Nie, na pewno tych granic nie miał, a jeśli takie kiedykolwiek istniały już dawno je przekroczył. Jego głupie pomysły były zatwierdzane przez jeszcze głupszego ministra, który był zachwycony poczynaniami swoich podwładnych. Na dodatek za pół roku miał się odbyć półfinał Mistrzostw Świata w qudditchu, co również wiązało się z masą spraw zrzucanych przez szefa Departamentu Magicznych Gier i Sportów na plecy tych, którzy byli od wykonywania czarnej roboty. I niestety on właśnie na takim stanowisku musiał pracować. 

          Czasami bywały chwile, gdy naprawdę lubił tą pracę. Dzięki niej miał wstęp na wszystkie ważne i mniej ważne mecze, mógł porozmawiać z najlepszymi graczami lub trenerami. Często brał nawet udział w treningach.  W swojej willi miał duży pokój poświęcony qudditchowi. Na regałach stały oprawione zdjęcia, figurki całej reprezentacji Anglii i Irlandii oraz kilka najlepszych kaflów z autografami. Ściany były oblepione plakatami prawie wszystkich drużyn z Europy, szatami zawodników, które udało mu się zdobyć, wisiały też jego zdjęcia. Na jednym śmiał się do aparatu z szukającym reprezentacji Francji, na innym był na treningu Armat, inne było z całą reprezentacją Anglii na ich pierwszym meczu na nowym boisku, było też zdjęcie, na którym stał razem z Zabinim na trybunach, chyba podczas ostatnich rozgrywek. A może to było w czasie mistrzostw? Były również jego zdjęcia jeszcze z czasów, kiedy uczęszczał do Hogwartu. Na jednym w tle uśmiechał się Dumbledore. 
Szybko potrząsnął głową i wyrzucił z głowy niepotrzebne wspomnienia. Miał dosyć problemów jak na jeden wieczór.

          Skręcił w kolejną zatłoczoną uliczkę przeklinając w duchu szefa za zmarnowaną sobotę i spojrzał na zegarek. Siódma. Automatycznie podniósł twarz by zobaczyć niebo, ale od samego rana było wyjątkowo pochmurne. Właściwie to nie chciał wracać. Nie miał zamiaru spędzać kolejnego sobotniego wieczoru sam na sam w czterech ścianach. Wprawdzie mógł kogoś ze sobą przyprowadzić, ale nie lubił jak nagie kobiety przechadzały się po jego domu, tam gdzie kiedyś jeszcze kroczył Voldemort. Czuł się wtedy ponownie nieswojo, ale nie mógł się odpędzić od takich myśli. Zdecydowanie, więc wolał odwiedzać swoje kochanki w ich mieszkaniach. Mimo, że od czasu bitwy minęły już cztery lata nie związał się z nikim na stałe. Z żadną kobietą nie zamieszkał, choć wiele by tego chciało. On jednak nie potrzebował stabilizacji. Nie miał zamiaru podzielić losu rodziców, którzy już dawno przestali się kochać. Teraz byli ze sobą wyłącznie z przywiązania i wygody. Choć właściwie nie widział ich od roku, więc możliwe, że już nie byli.
Gdzieś w oddali usłyszał głośną muzykę. Przez chwilę się wahał, jego ostatnie decyzje były coraz dziwniejsze i coraz bardziej mu się nie podobały, ale i tak nie miał, co ze sobą zrobić. A w klubie łatwiej jest odreagować kretynizm szefa i idiotyzm swoich kumpli z pracy. Dyskretnym machnięciem różdżki zmniejszył butelkę, schował do kieszeni i ruszył przed siebie. 
Gdyby wtedy wiedział, jakie konsekwencje poniesie ze sobą ten wieczór z pewnością potulnie wróciłby do swoich czterech, pustych ścian.
Ale nie mógł tego przewidzieć. Los chciał, aby znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednie porze, a dokładnie w klubie "Barossa" kilka minut po siódmej. 



          Trunek skończył się jej zdecydowanie za szybko. Był dopiero wczesny, sobotni wieczór, a ona ze złamanym sercem i chęcią zapomnienia o wszystkim, co ją dręczyło wyszła z mieszkania i udała się do najbliższego baru. Nie myślała. Ten jeden raz pozwoliła, aby jej rozsądek sam się wyłączył. Ona, Hermiona Granger niewiele razy w życiu zachowywała się nierozsądnie. Zawsze najpierw myślała, później dopiero, po wcześniejszym przeanalizowaniu wszystkiego wprowadzała pomysły w życie. I wychodziło jej to na dobre. Ale nie dzisiaj. 
Dziś miała zamiar dać mózgowi wolne. 

          Barman jak zwykle wiedział ilu i jak mocnych drinków potrzebuje, by wyrzucić wydarzenia ubiegłego wieczora z głowy. Był tez świetnym słuchaczem i jedynie jej potakiwał, gdy w przypływie szczerości wyżaliła mu się ze wszystkiego. Zastanawiała się, czy na rozmowie kwalifikacyjnej taki człowiek oprócz robienia drinków musi wykazać się umiejętnością uważnego słuchania. Jeśli tak, ten, który w tym momencie uśmiechał się do niej zmiótł konkurencję w drobny mak. Musiała przyznać, że miał całkiem ładny uśmiech. I śliczne oczy. Ogólnie był przystojniakiem, jedyne, co jej w nim nie pasowało, to rude włosy. Właściwie ten fakt przeszkadzał jej jedynie na początku, bo teraz po kilkunastu najróżniejszych trunkach nie miało to dla niej znaczenia.
 -  Faceci to dupki - krzyknęła i upiła połowę żółtego płynu ze szklanki, krzywiąc się, gdy zapiekło ją gardło. W pomieszczeniu grała tak głośna muzyka, że gdy chciała, aby chłopak ją usłyszał musiała krzyczeć.
 - Pewnie masz rację.
Przekrzywiła głowę, rozejrzała się po sali pełniej tańczących ludzi i ponownie przyjrzała się barmanowi.
 - Czy w tym momencie nie powinieneś zaprzeczyć?
 - A dlaczego miałbym?
 - Bo … poczekaj niech się zastanowię - na chwilę umilkła, poprawiła włosy, uśmiechnęła się i przypomniała sobie, co chciała powiedzieć - bo przecież ty też jesteś facetem.
 - I też jestem dupkiem.
Bacznie mu się przyjrzała. Wyprofilowane mięśnie, duże dłonie, lekki zarost, hipnotyzujące spojrzenie i krótkie włosy sprawiały, że był ideałem. Idealnym, perfekcyjnym chłopakiem, do którego wzdychały pewnie wszystkie dziewczyny z baru. 
 -  Nie wydaje mi się.
 -  Bo jestem w pracy. A w pracy trzeba pracować.
 - Ale praca nie zawsze popłaca - zaśmiała się wesoło, na co on również się uśmiechnął. Alkohol zaczął już robić swoje i mimo, że chwilami obraz niebezpiecznie jej się rozmazywał, to humor miała doskonały. Promile krążące w jej krwi sprawiły, że w tym momencie Ron zszedł na dalszy plan. Niezmiernie ją to cieszyło, dlatego piła jeden kieliszek za drugim, byleby to cudowne uczucie nie minęło. 
Muzyka była cudowna. Wystarczająco głośna i idealnie zagłuszająca hałaśliwy tłum. W tym jej natarczywe myśli. Naszła ją ochota, by zatańczyć i już wstawała gdy...
Zamarła, gdy zobaczyła w tłumie platynową czuprynę. Choć nie widziała jego twarzy, była pewna, że to on. Nikt inny nie miał tak jasnych włosów. 
"Nie, nie nie. Myśl, Hermiono, myśl. Trzeba stąd zwiewać i to już. Dobrze ci radzę"
Skuliła głowę, tak by włosy zasłoniły jej twarz i otworzyła torebkę w poszukiwaniu portfela.
 - Mogę prosić o rachunek?
 - Coś się stało?
 - Arystokrata na horyzoncie - szepnęła cicho i wyciągnęła pieniądze - Reszty nie trzeba.
Wstała i od razu chwyciła się ponownie blatu. W głowie jej niebezpiecznie zawirowało, a obraz przed oczami rozmazał się na chwilę. Okej, możliwe, że nieco za dużo wypiła. Ale ta podłoga mogłaby się przestać tak ruszać. 
 - Wszystko w porządku?
Po kilkunastu sekundach była w stanie zrobić kolejny krok, więc po raz ostatni uśmiechnęła się do barmana i ruszyła przed siebie. Choć w oddali widziała czerwony napis "WYJŚCIE", to wcale nie było łatwo się tam dostać, tak jak jej się wydawało. Przepchanie się przez podskakujący tłum ludzi było nie lada wyzwaniem, gdy nadal wszystko delikatnie się kiwało. 
Niektórzy ustępowali jej miejsca, widząc jej zamglone spojrzenie, innych sama musiała popychać, by pozwolili jej przejść. Nie zwracała uwagi na nikogo. Po prostu chciała stąd jak najszybciej wyjść. Stanęła na palcach, starając się zorientować ile metrów zostało jej jeszcze do pokonania i z uśmiechem stwierdziła, że przeszła już ponad połowę, więc ruszyła do przodu, zygzakiem mijając kolejnych klubowiczów. Jednak nie zdążyła przesunąć się dalej niż dwa metry do celu, gdy ktoś zastąpił jej drogę. 
Zdawało się, że na krótką chwilę, muzyka umilkła, gdy patrzyli na siebie. Jakieś dziwne napięcie przeskoczyło po jej ramionach. Lecz po sekundzie na jego twarzy pojawiła się kpina i znowu usłyszała wrzaski. Pierwszy raz tego wieczora zaczynała żałować, że nie została w domu. 
Zrozumiała teraz, dlaczego tak bardzo chciała przed nim uciec. Nie podziękowała mu. Przecież gdyby nie on, wczorajszy wieczór mógł skończyć się o wiele gorzej. Uratował ją, nie pozwolił by stała jej się krzywda, a ona nie podziękowała. Czuła się z tym bardzo źle, ale nawet teraz nie mogła się na to zdobyć, choć zachodziła w głowę, dlaczego tak wielki problem stanowi dla niej jedno słowo. Więc dlaczego tego nie zrobiła? Wtedy była zbyt wzburzona i zaskoczona jego widokiem. Tyle lat minęło, tak dawno go widziała. Ponownie, tak samo jak wczoraj na tej ciemnej uliczce przypomniała sobie wspólne lata w Hogwarcie. Wspomnienia w jednej chwili ponownie ją otoczyły. Wszystko stało się znowu żywe i prawdziwe. Te jego wieczne obelgi, pomiatanie, wyzywanie, gardzenie nią i obrażanie. Właśnie, dlatego wczoraj nie podziękowała mu, tylko deportowała się i dzisiaj też miała taki zamiar. Nie będzie mu dziękować, w końcu oni też uratowali mu życie. I również żadnego podziękowania nie otrzymali. 
 - Daj mi spokój - rzuciła, choć wiedziała, że wśród tego hałasu i tak jej nie usłyszy. Wyminęła go wyjątkowo łatwo i ruszyła do wyjścia. Odetchnęła, gdy wreszcie wyszła na zewnątrz. Świeże powietrze nieco ją otrzeźwiło, ale w głowie ciągle jej wirowało, dlatego usiadła na najbliższej ławce. Przez chwilę zastanawiała się, gdzie powinna teraz pójść, ale nieoczekiwanie dobry humor ją opuścił i stwierdziła, że właściwie ma tylko jeden wybór. Wrócić do pustego mieszkania. Więc może lepiej byłoby zostać tutaj, przynajmniej do czasu, aż wytrzeźwieje?
Przegapiła moment w którym mogła zapanować nad łzami, teraz, nieoczekiwanie zaczęły spływać po policzkach. Bez ogłuszającej muzyki znowu słyszała swoje myśli, a przecież przez cały dzień robiła wszystko, byleby tylko ich nie słyszeć. To bolało. Znowu. Po raz kolejny poczuła się jak nic nie warty śmieć. Przecież tak właśnie Ron ją potraktował. Biorąc to wszystko pod uwagę, mogła się spodziewać tego gwałciciela w tamtej uliczce. Bo czy to nie ona zawsze miała pod górkę? Jej napastnik był tylko wisienką na torcie zbudowanym z porażek.
 - Wszystko w porządku, Granger?
Gwałtownie podniosła głowę i spojrzała na niego zdziwiona. Przez chwilę patrzyła z niedowierzaniem jak lustruje ją wzrokiem i siada obok. 
 - Czego chcesz, Malfoy?
Skrzywił się z niesmakiem na dźwięk swojego nazwiska. 
 - Spokojnie Granger, nie mam złych zamiarów. Wybiegłaś stamtąd i myślałem, że coś się stało, więc postanowiłem zapytać.
 - Ty myślałeś? –zakpiła, nadal wpatrując się w niego - Nic się nie stało, możesz być spokojny.
 - Akurat. Głupi nie jestem. Płakałaś - stwierdził, gdy Hermiona chciała ukradkiem otrzeć łzy. Oczywiście jej się to nie udało. 
 - Kroiłam cebulę. Mógłbyś już iść?
Zlekceważył jej słowa, rozciągnął się wygodniej na ławce i wyciągnął mugolskie papierosy. Z drugiej kieszeni wyjął srebrną zapalniczkę i zapalił jednego. Po chwili poczuła charakterystyczny smród tytoniu, którego nie znosiła. Nie zastanawiając się, tak po prostu wyjęła mu papierosa z dłoni, rzuciła na chodnik i przydusiła obcasem.
 - Co ty zrobiłaś?
 - Jak chcesz palić, to sobie idź. Przy mnie nie będziesz.
Sądziła, że wreszcie zniknie, ale on tylko spojrzał na nią ze złością i schował paczkę razem z zapalniczką do kieszeni.
 - I tak powinienem to rzucić - westchnął – No to, co cię trapi?
 - Daruj, ale nie mam zamiaru ci się zwierzać - stwierdziła i zaczęła bezmyślnie kręcić stopą kółka. O nie, nie pokaże mu, że ma słabe strony czy przechodzi jakikolwiek kryzys. Bo jej się tylko życie zawaliło, ale przecież nawet pod wpływem promili jest w stanie udawać szczęśliwego skowronka. A przynajmniej ma taką nadzieję i póki co, zamierzała się jej trzymać. 
 - Dlaczego?
Malfoy ją zaskakiwał. Nie, on ją zszokował zaledwie jednym słowem „dlaczego”. Czemu nie poszedł w diabły, byle dalej od niej? Przecież jest szlamą. Więc dlaczego? No właśnie, dobre pytanie.
 - A czemu miałabym to zrobić?
 - Nie wiem. Podobno jak wszystko się z siebie wyrzuca, to jest lżej.
Kpi czy jak? 
 - Słuchaj Malfoy, nie jesteś moim przyjacielem, kumplem, znajomym czy rodziną. Jesteś dla mnie nikim. Ja dla ciebie też, więc nie rozumiem twojego zainteresowania. Jeśli to jest kolejny twój kiepski dowcip, to daruj sobie i daj mi spokój. Nie mam ani ochoty ani nastroju na twoje głupie gierki. Zrozumiałeś czy mam ci to wszystko wytłumaczyć jeszcze raz? –warknęła i odwróciła twarz od niego, chcąc dać mu do zrozumienia w jak głębokim poważaniu go ma.

          Nie zauważyła jego oburzonego, ale i smutnego spojrzenia. Przez chwilę patrzył się na jej włosy, starając się nie zwracać uwagi na nieprzyjemne uczucie, jakie wywołały jej słowa. Nie rozumiał dlaczego. W końcu powiedziała prawdę. Zgadzał się z każdym jej słowem i podobnie jak ona, sam nie rozumiał swojego zachowania. Nie miał pojęcia, dlaczego do niej podszedł. Może dlatego, że wśród tego całego tłumu jedynie ona wydawała mu się znajoma. Prawdę mówiąc nie lubił bywać w mugolskich klubach. Choć chodził do nich często, to gdy je opuszczał, a zwłaszcza gdy opuszczał je sam czuł się jeszcze bardziej przygnębiony. Może dlatego, że w takich miejscach nie potrafił się odnaleźć, a każdy szczegół przypominał mu, jak bardzo różni się od tych mugoli. Gdy ją zobaczył... Co prawda była szlamą i nie miał zamiaru temu zaprzeczać, ale nie była kolejną nieznajomą. Wręcz przeciwnie, to była szlama którą znał i która znała większość z sekretów, jakie musiał ukrywać przed tymi ludźmi. I choć mógł wstać i odejść w każdym możliwym momencie ciągle siedział obok niej i obserwował złość malującą się na jej twarzy. Była na niego wściekła, co było w pełni zrozumiałe. Nie wiadomo dlaczego rozśmieszyło go to, choć udało mu się powstrzymać uśmiech. Jego ręka natrafiła na butelkę Ognistej, powiększył ją i wypił kilka łyków. Alkohol rozgrzał mu gardło.        Rozważając, kiedy napój wreszcie zacznie działać i jak zwykle na kilka godzin wszystko mu rozjaśni, a on sam odkryje w sobie niespotykany dotąd optymizm przechylił butelkę po raz drugi do ust. A potem spojrzał na Granger jeszcze raz i podsunął jej trunek.  Przez chwilę się wahała, ale widział jak zaskoczenie powoli ulatnia się z jej twarzy i wreszcie wzięła butelkę. Uważnie obserwował jak połyka płyn, a potem się krzywi. I pije jeszcze raz. I dalej się krzywi. W końcu oddała mu ją i utkwiła spojrzenie w murze naprzeciwko. 
 - Coś mi się wydaje, że nie jest za kolorowo.
Ciągle na nią patrzył, lecz ona ani nie drgnęła.
 - Czarna rozpacz. Totalny kataklizm. Huragan. Odyseja. Koszmar - szepnęła cicho.
 - Tak, coś w tym jest.
Dokładnie widział, że nie jest w najlepszym stanie. Trochę go to rozczuliło, choć zaraz przywołał się do porządku. 
 - Malfoy - powiedziała to tak cicho, że nie był do końca pewien czy się nie przesłyszał, ale za chwilkę dokończyła, już trochę głośniej - dasz mi zapalić?
Spojrzała nie niego błagalnie i w jej oczach dostrzegł niepewność i niemą prośbę. Przez chwilę zastanawiał się, czy jest pewna tego, co mówi, lecz westchnął i wyciągnął papierosy. Wyjął jednego, podał jej i zapalił zapalniczką. Drżącymi rękami włożyła go do ust i zaciągnęła się tylko jeden raz i zaraz dostała nagłego ataku kaszlu. Upuściła papierosa i podniosła ręce do góry. Przyglądał się temu chichocząc pod nosem. 
 - Paliłaś już kiedyś? - zapytał, a kiedy pokręciła przecząco głową znowu się zaśmiał.
 - Mogę jeszcze raz spróbować?
Żartuje ona czy jak? Przecież przed chwilą prawie udusiła się na jego oczach.
 - Nie wiedziałem, że masz skłonności samobójcze Granger.
 - Daruj sobie - warknęła, ale po chwili dodała nieco milszym tonem - dasz mi jeszcze jednego?
 - A co ja będę z tego miał?
Rzuciła mu coś w stylu mrożącego spojrzenia, ale uśmiechnął się do niej cynicznie, wyciągnął kolejnego papierosa i jakby niby nic zaczął obracać go pomiędzy smukłymi palcami.
 - Satysfakcję, że muszę cię o coś prosić.
 - Tak, to jest jakaś opcja. Choć totalnie mi się to nie opłaca.
 - Nie pieprz bez sensu, tylko daj mi to - syknęła i wyrwała mu papierosa z ręki. Włożyła go do ust i patrzyła na niego wyczekująco. Zaśmiał się pod nosem i podał jej zapalniczkę.
Tym razem poszło jej lepiej, choć i tak przez chwilę się krztusiła.
 - To jest okropne. Nie wiem, co ludzie w tym widzą - stwierdziła, a na zaprzeczenie swoich słów zaciągnęła się jeszcze raz.
 - To, po co palisz?
 - Bo mam na to ochotę.
Zapadła cisza. Choć nie czerpali żadnej przyjemności z własnego towarzystwa, to żadne z nich nie chciało po prostu wstać i odejść.
Trudno powiedzieć, co stało się z Malfoyem, że nagle tak panicznie zaczął bać się, że zostanie sam. Może przytłoczyła go beznadziejność życia, zero zainteresowania i czarna dziura, w jakiej się znalazł, albo to te drażniące krzyki dochodzące z klubu lub dno opróżnionej butelki? Po prostu pojawił się impuls i wcale nie zastanawiał się, czy nie powinien stuknąć się w czoło, kiedy jeszcze miał taką okazję. Wstał, otrzepał spodnie i wyciągnął do niej rękę.
 - To co Granger, idziesz się ze mną upić? Czy masz lepszy pomysł na spędzenie tego uroczego, sobotniego wieczoru?





42 komentarze:

  1. Łał, to było świetne. Zupełnie jakbym czuła uczucia targające Hermioną i Draco. Uważam, że Ron nie zasługuje na Hermionę za to, co jej zrobił. I mam nadzieję, że nie przyjdzie do niej prosić o wybaczenie...
    Czekam na następny i pozdrawiam.
    Ann Dreamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Ronem to wcale nie jest tak jak się wydaje i sytuacja będzie o wiele bardziej skomplikowana :)
      Bardzo dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  2. no zupełne zaskoczenie ze strony malfoya, biedna hermiona; rozdział bardzo udany; pomimo dziwnych i nie pasujących do bohaterów zachowań doskonale mogłam to sobie wyobrazić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że zachowania bohaterów trochę odbiegły od ich charakterów w książce, ale to przecież nie jest książka :D Nie zmieniam tego kim są i jacy są, ale u mnie "czują" trochę inaczej :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Cudnie pieknie zachwycajaco! Uwielbiam twoj styl pisania. Hermiona i Draco... oh jak to bylo opisane! Z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial
    Pozdrawiam
    fear

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę ci zdradzić, że to dopiero początek, tego co się dzieje między nimi :) Ale nic na gwałt, wszystko będzie się toczyć dość powoli :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. podżegasz moją ciekawość :))

      Usuń
  4. Niech ona pójdzie się z nim upić!
    Niech ona pójdzie się z nim upić!
    A Hermiona pali fajki, czego ten Draco ją uczy :D
    potrafisz pisać i mówię to szczerze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fragment z papierosami najlepiej mi się pisało. I wydaje mi się, że on najbardziej ukazał stan emocjonalny Hermiony. A co do picia, to nic nie będę zdradzać, jedyne co mogę powiedzieć, to, że będzie zaskakująco.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  5. końcówka zniewalająca. troszke mało wydarzeń, ale świetnie napisane i wgl. Ten barman tez był super. i a ich rozmowa. no wszystko było sper.
    PS. wspominałam już może, ż emasz zajebisty szablon?? nie? no to teraz wspominam. nie moge oderwać od niego wzropku. jest taki...cudowny.
    to ja jz może wróce do nauki xD
    pozdawia
    gabi xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bosze... mój komentarz nie tryma sie kupy :/ to co napisalm nie ,a sensu, ale choziło mi oto, że rozdział jest SUPER xD
      pozdrawiam
      gabi xD
      PDS. sorka za moją nierozgarniętośc(jest takie słowo?), ale nie moge sie skoncentrować wgl dzisiaj

      Usuń
    2. Właśnie wpadłam na pomysł, żeby barman został jednym ze stałych bohaterów i myślę, że jeszcze kilka razy się pojawi :)
      Ucz się ucz ja też mam jej więcej niż sporo, więc powodzenia :)

      Usuń
  6. No, no zaskakujesz.
    Biedna Hermiona przeżywa kryzys ale za to Draco...
    hmm ta jego postawa naprawdę jest zaskakujące.
    Nic dziwnego że dziewczyna jest nieufna względem niego.
    Ja sama bym też taka była.
    I ta jego propozycja.
    Oj pachnie czymś w powietrzu.
    Aż jestem ciekawa, co będzie dalej.
    Czy ona się zgodzi?
    Mam nadzieję że nowe rozdziały będą częściej bo to opowiadanie zasługuje na odpowiednią koronacje.

    życzę weny i pozdrawiam twórczo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział powinien się ukazać w połowie listopada, a przynajmniej taki jest plan :) Kryzys Hermiony jeszcze trochę będzie trwał, ale będzie miała ku temu jeszcze wiele innych powodów.
      Bardzo dziękuję za komentarz, a przypływ weny już czuję :)

      Usuń
  7. Świetny rozdział.
    Ta sytuacja, niby taka smutna, ale z mnóstwem charakterystycznego klimatu i uroku. Tak jakby.. ona emanowała specyfiką relacji Granger-Malfoy. To piękne. I do tego bardzo rzadkie w opowiadaniach Dramione. Gratuluję. :D
    Bardzo podobały mi się opisy. Czułam się dokładnie tak, jak postacie. Te wewnętrzne konflikty, rozmyślania, problemy, uczucia... Niesamowite. :>
    I pomimo tego, że w Twoim opowiadaniu zachowania głównych bohaterów są nieco inne, niż te, których można by się po nich spodziewać, to jakimś cudem, wydaje mi się, że bardzo do nich pasują. ^^ Stworzyłaś taki klimat, że chyba nie potrafiłabym sobie wyobrazić Malfoy'a, zachowującego się inaczej.
    Wielkie brawa za ten rozdział. Jestem nim zachwycona. :P
    Pozdrawiam serdecznie. :**
    Ana M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twój komentarz i opinię. Cieszę się, że Ci się spodobało, bo właśnie najbardziej obawiałam się tego, że ich zachowanie wyjdzie na sztuczne. Ale robiłam wszystko byleby tak nie było :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Niby tak wielu wydarzeń nie ma, ale jednak niesamowicie przyjemnie się czyta. Fajnie przedstawiasz ich charaktery, nie zmieniłaś ich i nie sprawiłaś, że są dla siebie tacy mili i wgl, jeśli wiesz o co mi chodzi :). Często wpadałam na blogi, że oni od razu rzucali się sobie w ramiona, a u Ciebie to rozgrywa się powoli.
    Rozmowy pomiędzy nimi taką naturalne i nie przesadzasz z grzecznością, czy też na odwrót ;p.
    Serdecznie pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zanim rzucą się sobie w ramiona minie jeszcze sporo czasu. Bo, żeby to zrobić muszą sobie zaufać, a to będzie niewymownie trudne, zwłaszcza, że znają się chyba za dobrze.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  9. Podoba mi się.
    Draco idealny oczywiście *.*
    Czekam na kolejny rozdział :)
    Życzę duuużo weny i pozdrawiam,
    Zakochanaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział Ci się spodobał :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  10. "Odetchnęła głęboko czując jak jej mięśnie zaczynają się rozluźniać.
    - Dziękuję - szepnęła
    - Nie ma spra… - urwał, gdy odwrócił się i ją zobaczył. Ona również go rozpoznała. Mięśnie jej zesztywniały, była niezdolna wykonać jakikolwiek ruch. "

    Muszę Ci przypomnieć, że Hermiona podziękowała Draco, nawet jeśli szeptem, to on jej odpowiedział na to. Dobrze pisane opowiadanie i nawet ciekawie się zapowiada, musisz jedynie uważnie pilnować akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoretycznie tak, ale to było zanim zobaczyła kto ją uratował. Bo gdy już rozpoznała Malfoya to zwyczajnie w świecie się deportowała, choć jest o tym ledwie wspomniane. Dlatego, według niej to wcale nie było podziękowanie, a na pewno nie takie na jakie zasługiwał.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Fajny przyjemny rozdział. Wydarzenia niby proste, a jednak bardzo oryginalne. Nie przeginasz w żadną stronę, nie ma tu rzeczy oczywistych, ani zupełnie nierealnych. Pokazujesz, że nie są już dzieciakami, a ludźmi dorosłymi z swoimi problemami. Ich rozmowa jest naturalna. A każde zachowanie solidnie wytłumaczone uczuciami. Wiadomo co i dlaczego nawet jak sam bohater nie do końca wie co robi. Brawo;) Czekam na następny i pozdrawiam. Zapraszam również na jestem-niewierna Syntia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością Hermiona i Draco mają sporo problemów. Bardzo się cieszę, że Ci się spodobało, bowiem obawiałam się tego, że ich zachowanie zostanie odebrane jako za sztuczne. Choć starałam się, aby tak nie było, nie jestem pewna czy to mi wyszło :)
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  12. Co ta miłość robi z ludźmi. A raczej to, co z ludźmi robi wiadomość i zdradzie i do czego popycha cierpienie. Oczywiście nie twierdzę, że to, co zrobiła Hermiona było świetne, o nie. Dla mnie to zatracanie się po trochu. Dodać do tego Malfoya i problem gotowy , bo jakoś nie chce mi się wierzyć, iż to się tak skończy. No bo on chyba nie odprowadzi jej grzecznie do domu i nie powie "dobranoc". To nie byłby klasyczny Draco. Z drugiej strony, twój Draco wydaje się być kompletnie inną osobą xd
    Nie wiem dlaczego nie zaglądałam to w międzyczasie. Chyba wyleciało mi to z głowy, a przecież tak lubię Dramione :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu "mój" Draco nie jest już nastolatkiem, który dostawał wszystko czego chciał. Zmienił się i parę spraw mu nie wyszło, dlatego też zmieniło się nieznacznie jego podejście do życia, albo przynajmniej rzeczy które go otaczają. Ale nie będę z niego robić kogoś kim nie jest, dlatego ta zmiana o której mówisz choć będzie się powiększać, to nic nie wydarzy się bez przyczyny. Po prostu moi bohaterowie skończyli Hogwart i już dorośli, a więc i ich problemy będę dotykać całkiem innych spraw, niż gdy byli w szkole.
      A co do Hermiony, to, no cóż w tamtej chwili na pewno nie postępowała racjonalnie. Ale to jej chyba można wybaczyć :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)

      Usuń
  13. "kilka najlepszych kaflów z autografami" - wybacz, nie wiem czemu, jakoś mi to niepasuje. Najlepszych kaflów? Może kafli z autografami najlepszych zawodników lepiej by brzmiało?

    Poza tym rozdział jest bardzo dobry, zastanawiam się tylko czy nie za szybko zaczęli się tolerować. Chociaż z drugiej strony - Hermiona pijana, a Malfoy po wojnie chyba trochę zmiękł, więc może jednak nie za szybko ;)

    Ej, jak ten barman taki fajny, to niech się bierze za niego, no! ;D

    xoxo
    Aprilias

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi o kafle z nalepszych czy najważniejszych meczy, ale może rzeczywiście źle to napisałam :D
      A kto powiedział, że oni zaczęli się tolerować. Oni zaledwie ze sobą rozmawiali, głownie dlatego, że Hermiona była całkiem nietrzeźwa i zrozpaczona, a Malfoy nieco zagubiony. Do "tolerowania się nawzajem" jeszcze im daleko :D
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :D

      Usuń
  14. hej.:)
    rozdział niezły. wszystko, co powinno zostać napisane, już zostało, więc nie będę powielać.;d
    życzę mnóstwa weny.:)
    Opowiadanie ma potencjał, jeszcze tu zajrzę.:)
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    amor-deliria-nervosa-dramione.blogspot.com
    dramione-badz-moja-nadzieja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał i dziękuję za komentarz :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  15. Jestem tu pierwszy raz, a już się zakochałam - czy to możliwe? :-D świetne opowiadanie, szablon genialny !!!! Piękne zdjęcie sexownego Draco <3 *.* i uroczej Watson - to ona? ;)
    Kłotnia pomiędzy nimi bardzo mi się podobała xD Ale rozumiem jej zachowanie... : (( po tym co się wydarzyło.
    Czekam na kolejną notkę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam nowego czytelnika :D
      Tak, tak to Watson w subtelnej, przez co zadziornej i seksownej formie :)
      Nie jestem pewna czy to była kłótnia, bardziej złośliwa wymiana zdań, w tamtej chwili na kłótnie było ich chyba już nie stać :)
      Kolejny rozdział ukaże się już wkrótce. Mam taką nadzieję :)

      Usuń
  16. Uwielbiam twoje opowiadanie! Doskonale opisujesz emocje bohaterów i widać, ze masz pomysl na historię :)

    Zapraszam do mnie
    http://dramione-never-say-never.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komantarz :)
      Pomysł już jest, czeka tylko na realizację :)

      Usuń
  17. KOCHANA KIEDY ROZDZIAŁ :(((
    CHYBA NIE PORZUCIŁAŚ BLOGA, CO ? :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie porzuciłam. Miałam tylko zamieszanie związane z maturą, a nie chciałam dodawać nowego rozdziału, zanim nie będę na bierząco z Waszymi opowiadaniami. Rozdział jest już napisany jak tylko znajdę chwilę czasu to go opublikuję :)

      Usuń
    2. Aaaaaaaa :(( Nie katuj mnie xDDDD :PP musiałaś mi napisać, że go już napisałaś? xDDD

      Usuń
  18. Witaj ponownie. Kurcze, naprawdę jesteś genialna. Bardzo mi się podoba Twój blog, styl pisania i w ogóle ta nietypowa historia. Już wspominałam, że nigdy nie lubiłam Dramione, ale Ty tak swietnie przedstawiłaś charaktery postaci, że zaczęłam lubić! Przynajmniej Twoje Dramione. Poza tym widać, że nie będzie to jakieś gówniane opowiadanie. Czekam na więcej!
    granger-land.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Piękny szablon!:) A blog też całkiem niezły, choć to dopiero początek. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  20. Swietne! Pomysł z Hermiona i Draco na ławce świetny. I ze wspólnym upiciem tez! Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Hej!
    Draco jest bardzo ciekawą postacią w Twoim opowiadaniu ,a co do Hermiony to ukazanie emocji,które nią targają wyszło Ci zawodowo :)
    Barman również wydał mi się interesujący i cieszę się ,ze jeszcze sie pojawi ;)
    Pozdrawiam
    Layls

    OdpowiedzUsuń
  22. Miód, cud i orzeszki :D
    Uwielbiam Hermionę w tym opowiadaniu (;

    Pozdrawiam Schanee (; *;

    OdpowiedzUsuń