"Czego nie wiemy, potrzebne nam właśnie,
a to, co wiemy, nie przyda się na nic"
Johann Wolfgang von Goethe
W życiu nic nie można przewidzieć na sto procent. Zawsze
wydarza się coś, co nas całkowicie zaskakuje. Niespodzianki losu bywają
kapryśne i potrafią sporo namieszać. Na plus, albo minus, to zależy od tego,
czego tak naprawdę potrzebujemy. Przecież nie jesteśmy nieomylni nawet w
kwestii własnych wyborów, zawsze coś wychodzi nie tak. Lecz w końcu
dostrzegamy, że nic nie jest po „nic” i wszystko ma jakieś ukryte dno, które po
pewnym czasie nas dopada. Czasami pozwala ono odbić się i ponownie wypłynąć na
powierzchnie, bywa też tak, że w warstwie mułu zamieniamy się w nikomu nie
potrzebny wrak. Jak było z Malfoyem? Tego jeszcze nie wiedział, ale miał
nadzieję, że wkrótce się dowie.
Malfoy od dziecka był kilku faktów pewien. Że nigdy nie
tknie fasolki, że fretki to najobrzydliwsze stworzenia, że jego pasją jest quidditch
i że szlamy razem z mugolami to gorszy podgatunek. Tak mu wpajano, więc w końcu
sam zaczął się tymi ideologiami się kierować. Co więc teraz robił z tą szlamą w
tym obskurnym barze? Nie miał pojęcia. Mimo to, nie przyszło mu do głowy, żeby
ją zostawić i wrócić do domu. Dlaczego? Nie wiedział. Poza tym, jakie to miało
teraz znaczenie?
- Za co teraz
pijemy? - zapytał, podnosząc do ust kolejny kieliszek.
- Za gacie Merlina
- rzuciła i trochę zamglonym wzrokiem przyjrzała się płynowi pod światło
padające z niebieskiego reflektora.
Uniósł brwi w zdziwieniu, ale skinął głową.
- I wiesz, co on
mi powiedział? Że to do niego należy stanowisko reprezentacyjne i żebym zapięła
bluzkę. A ja wtedy miałam na sobie koszulkę bez guzików.
- Jakiś idiota - stwierdził.
Szczerze mówiąc, nie rozumiał sensu jej wypowiedzi i zastanawiał się czy ona w
ogóle go ma. Ale słuchał jej uważnie, jakby od tego coś zależało, choć jeszcze
nie wiedział co. Sam też mówił od rzeczy, bez ładu i składu, ale patrząc na
puste kieliszki na ich stoliku nie powinien się dziwić, że nie panuje nad
językiem. To, że siedział tutaj z Granger po piątej kolejce przestało mieć
znaczenie.
- Wiesz co? To
dziwne. Przez całe cztery lata nie widziałam cię ani razu, a w ciągu dwóch dni
już dwa. Sam musisz przyznać, że to nienormalne - zaśmiała się i ponownie
zatoczyła. On sam nie był najlepszej formie, a okazało się, że Granger ma o
wiele słabszą głowę. Po Ognistej Whisky i wódce wypitej w jakimś niewielkim
barze nie pamiętała nawet gdzie znajduje się jej mieszkanie. Odetchnął z ulgę,
gdy wreszcie posadził ja na fotelu w salonie. Z braku innych propozycji,
stwierdził, że najlepiej będzie, gdy przenocuje u niego.
- Tak, to jakieś
fatum - westchnął, rzucił buty w kąt i uważnie jej się przyjrzał. Miała
zamglony wzrok, ale też świetny humor i w tym momencie cicho chichotała. –Choć
chyba minęliśmy się kilka razy w Ministerstwie.
- Dlaczego
właściwie mnie tu przyprowadziłeś?
- Też się nad tym
zastanawiam - usiadł na sofie i zaczął rozcierać sobie ramię, na którym
wcześniej opierała się dziewczyna. Przytarganie jej tutaj, nawet przy użyciu
teleportacji nie było łatwym zadaniem.
Hermiona tymczasem zamknęła oczy i zsunęła się nieco z
fotela. Jej potargane włosy zasłoniły część trochę zaczerwienionej twarzy.
Wyglądała teraz tak jakoś żałośnie i… słodko? Nie, nie, na pewno nie wyglądała
słodko. Nie było w niej nic uroczego. Chcąc się w tym utwierdzić poszedł do
łazienki nie zaszczycając jej spojrzeniem. Umył ręce i twarz, stwierdzając przy
tym, że ta ostatnia rudowłosa dziewczyna zostawiła szczoteczkę. Jak jej było? Lindy?
Delia? A może Clarissa? Jej imię wyleciało mu z głowy i wcale nie chciał sobie
go przypomnieć. Gdy wrócił do salonu Granger już spała. Jej pierś rytmicznie
falowała i przez chwilę się w nią wpatrywał, ale zaraz się opanował. W głośnym
westchnięciem podszedł do niej, zarzucił jej dłoń na swoją szyję i podniósł ją.
Nie była lekka. Ale na szczęście udało mu się ją przenieść na łóżko bez żadnych
upadków. Dopiero, gdy ją położył dotarło do niego, że zaniósł Granger do
swojego łóżka. Cholera, teraz będzie musiał spać w pokoju gościnnym. A niech
to! Po co w ogóle on tutaj tą szlamę przyprowadził? Gdzie się podział jego
honor?
- Boję się - usłyszał
jej cichy szept, kiedy już doszedł do drzwi.
- Czego?
- Bellatriks - jęknęła
słabym głosem. Ach tak, to był w stanie zrozumieć. Ostatnim razem, gdy tu była jego
ciotka okrutnie ją torturowała. Zdawał sobie sprawę jak skuteczne i bolesne te
katusze potrafiły być. Tak, on też doskonale pamiętał ten dzień. Dlatego
właśnie, trochę rozumiejąc jej obawy, choć były irracjonalne podszedł bliżej
łóżka - Zostaniesz tu ze mną?
Przez chwilę się wahał. Naprawdę chciał ją opieprzyć i
wyrzucić na zbity pysk. Ale zaraz potem przypomniał sobie, że on sam tu ją
przyniósł. Więc, gdy już rozkazał rozumowi zamknąć się, położył się obok niej.
- Po co mnie tu
przyprowadziłeś? - spytała cicho bawiąc się końcem poduszki. Teraz mógł już się
zgodzić z tym, że mimo wszystko Granger w tej chwili wyglądała uroczo. Choć
nadal miała nieco zamglone spojrzenie, to w jej oczach dostrzegł niespotykane
ogniki, które tańczyły w nikłym świetle lampy stojącej z drugiej strony łóżka.
Leżała odwrócona do niego i uważnie mu się przyglądała. Nagle opanowała go chęć
by jej dotknąć, ale powstrzymał się.
- Bo nie
wiedziałaś gdzie mieszkasz - stwierdził, starając się by jego głos zabrzmiał
jak najbardziej obojętnie - Jakie smutki chciałaś zatopić?
Widział jej wahanie i smutek na twarzy. Mimo półmroku
dostrzegł jak ręką ociera łzę.
- Ron mnie zdradza
- wyrzuciła z siebie, czekając na jego reakcję.
- Żartujesz? Ten
rudzielec wyrwał jakąś inną… - umilkł, gdy dostrzegł jej szklące się oczy.
Chyba nie powinien w tym momencie wyrażać swojego zdziwienia jak rudemu udało
się poderwać jakąś inną laskę - Dupek. Widocznie tak miało być.
- Nie sądzę - burknęła
- ale co ty możesz o tym wiedzieć. Draco Malfoy, człowiek o sercu z kamienia
niezdolny do jakichkolwiek wyższych uczuć.
- Hermiona
Granger, przyjaciółka Pottera, panna Ja - Wiem - Wszystko - Najlepiej.
- Widocznie nie
wiem - przez jej twarz ponownie przemknął smutek. Nie wiedział, co powiedzieć.
Przez chwilę panowała krępująca cisza, a przynajmniej jego ta cisza bardzo
krępowała.
- Może właśnie na
to zasługiwałam - szepnęła cicho i odwróciła się do niego plecami. Wydawało mu
się, że słyszał jej cichy szloch, choć nie był tego pewien. Nie wiedział też,
dlaczego właściwie to powiedział. Ani dlaczego zrobił to, co zrobił. Po prostu
nie potrafił się oprzeć, nie widział innego wyjścia jak tylko zrobić właśnie
to.
Podniósł się na łokciach, przysunął bliżej ku niej, tak,
że niemal stykali się ciałami i szepnął jej do ucha.
- Nie zasługujesz
na to. Rudzielec po prostu nie docenił, jak wyjątkową kobietę miał przy sobie.
Przez chwilę rozważał swoje słowa, zastanawiał się,
dlaczego w ogóle padły, lecz później, kierowany czystym odruchem pocałował
płatek jej ucha. Później policzek, brodę, szyję…
Gdy gwałtownie się odwróciła i chciała zaprotestować wpił
się w jej usta, czując jej słodki smak, ręką gładząc jej włosy. Czuł, jak z
każdą sekunda jej opór malał, aż w końcu całkowicie znikł. Chłonął ją całą.
Jedną rękę wplątał we włosy, drugą wodził wzdłuż jej talii, gładząc jej plecy,
udo, brzuch. Obięła go rękami, jeszcze bardziej przyciskając do siebie. Czuł,
że cała drżała. Jego również przeszedł dreszcz.
- Nie powinniśmy
tego robić - szepnęła, gdy Draco całował jej szyję.
- Jeśli chcesz,
żebym przestał, to przestanę. Wystarczy jedno słowo.
Delikatnie, niemal niewyczuwalnie pokręciła przecząco
głową. Jej ciało ogarnęło podniecenie, jakiego wcześniej nie czuła. Każdy
skrawek jej ciała domagał się pieszczoty, lecz mimo to z największym trudem
wyszeptała.
- Jutro będziemy
tego żałować.
Draco podniósł głowę, spojrzał jej w oczy i gładząc jej
policzek powiedział.
- Na razie jest
dzisiaj.
Obudził ją gwizd czajnika. Nie otwierając oczu
uśmiechnęła się, gdy dotarło do niej, że dziś jest niedziela. Wolny dzień. Ktoś
krzątał się w kuchni i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy pomyślała, że to
Ron robi śniadanie, by ona mogła dłużej pospać. Czasami naprawdę był idealnym
chłopakiem. Leniwie przekręciła się na drugi bok, wdychając cudowny aromat
kawy.
Miała dziwny sen, wręcz koszmar. Ron ją zdradził, a ona
upiła się z Malfoyem i… bzdury. Ron nigdy by jej czegoś takiego nie zrobił,
była tego pewna. Miała nadzieję, że ich związek znowu zacznie wychodzić na
prostą. Czyż po tym wszystkim co przeżyli, nie zasłużyli na odrobinę szczęścia?
Zasłużyli i od teraz miała zamiar czerpać z życia pełnymi garściami. Może Ron
miał rację i rzeczywiście za długo przesiadywała w pracy. To ją dotknął
pracoholizm, co było dziwne, gdyż to ona zawsze potrafiła we wszystkim zachować
umiar. Zgubiła się gdzieś po drodze, ale miała nadzieję, że wreszcie weszła na
właściwą ścieżkę. Nie miała zamiaru się poddać rutynie. Chciała zacząć ten
wolny dzień razem ze swoim ukochanym.
Miękka, satynowa pościel delikatnie ocierała się o jej
nagie ciało. Nagle zamarła. Dlaczego była naga? Poduszka i kołdra była
zdecydowanie za miękka. Po za tym nie miała w domu satynowej pościeli, bo Ron
był na nią uczulony. Ale to z całą pewnością była satyna. Zaniepokojona
otworzyła powoli oczy i zaraz je zamknęła.
- To niemożliwe - szepnęła
cicho i jeszcze raz uchyliła powieki.
Cholera jasna! Wszystkie wydarzenia z ubiegłej nocy, ba
nawet z ubiegłego dnia przytłoczyły ją. Było tak, jakby podczas snu chciała
wyprzeć je z pamięci, ale niestety jej się to nie udało. Podniosła się i mimo
pulsującego bólu głowy starała się trzeźwo myśleć. Gdyby wczoraj nie zachowała
się tak beznadziejnie i tak samo jak teraz była trzeźwa, nic z tych rzeczy by
się nie wydarzyło. Na Merlina, nawet jeśli wypiłaby 100 litrów ognistej nic
takiego nie powinno się wydarzyć. Każdy szczegół na nowo odradzał się jej
głowie i w tym momencie jedyne czego chciała, to zapaść się pod ziemię.
Stukot dochodzący z kuchni - a przynajmniej tak jej się
wydawało - przywrócił jej rozbiegane myśli na ziemię. Musiała stąd iść. Tak, z
całą pewnością nie mogła tu zostać ani chwili dłużej. Lekceważenie porannego
kaca w tej sytuacji okazało się bajecznie proste. Dość szybko ubrała się i na
palcach wymknęła się z pokoju. Próbowała się deportować, ale widocznie Malfoy
nałożył zaklęcie antydeportacyjne na dom. Musiała wyjść na zewnątrz. Jak
najciszej się dało zbiegła ze schodów i zatrzymała się przy otwartych drzwiach,
zapewne kuchni. Wyjście było dokładnie naprzeciwko niej więc pobiegła w jego
kierunku. Jeszcze kilka kroków i wróci do domu. W tej chwili nie pragnęła
niczego więcej. Nawet jeśli Rona tam nie będzie chciała ponownie znaleźć się w
swoich pustych ścianach.
- Granger, co ty
robisz? - usłyszała donośny, lecz zimny głos. Odwróciła się z lekkim strachem i
spojrzała na niego. Stał jedynie w spodniach, z potarganymi włosami oraz
niebieskim kubkiem w ręku i przypatrywał jej się z uwagą, a w jego oczach
zauważyła groźne iskierki.
- To co powinnam,
wychodzę. Nie powinieneś mnie tu przyprowadzać. Przepraszam - powiedziała i
zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć zamknęła za sobą drzwi i deportowała się.
Przez chwilę wpatrywał się w miejsce, w którym kilka sekund temu stała, by w końcu rzucić kubkiem o ścianę i patrzeć jak ciemna ciesz
pokrywa boazerię na ścianie. W końcu wściekły zniknął w pokoju. Miał już dość
tego dnia, choć nie było jeszcze nawet siódmej. Na Merlina, nie wytrzyma jak
się nie napije!
Prysznic nieco ją orzeźwił. Chociaż do tej pory nie mogła
pojąć, dlaczego wplątała się w tak idiotyczną sytuację i co stało się z jej
rozumem skoro wyszło jak wyszło, to przynajmniej zaczęła nieco trzeźwiej
myśleć. Jak na złość, mimo tego, że była wtedy całkiem pijana, pamiętała każdy,
nawet najmniejszy urywek wczorajszego wieczora i… nocy. Niestety nie udało jej
się tego zapomnieć, choć chyba tego w tym momencie chciała, cóż czarna dziura
byłaby lepsza niż wspomnienie. Na samą myśl o tym na jej twarz wstąpiły
rumieńce.
Spojrzała na zegarek. Mimo, że było dopiero wczesne
popołudnie, wiedziała, że już nigdzie nie wyjdzie. Nie miała na to siły ani
ochoty i przecież musiała zastanowić się, co teraz ma zrobić. Była w kompletnym
proszku. Przez chwilę chciała nalać sobie wina, ale zadowoliła się gorącą
herbatą.
Rona nadal nie było. Miała okropne wyrzuty sumienia
względem niego, a argumenty typu: miałaś do tego prawo, on zrobił wcześniej to
samo, nie trafiały do niej. Czuła do siebie okropny wstyd i nie wiedziała jak
ma teraz z tej sytuacji wybrnąć. Po raz kolejny od dwóch dni była w czarnej
dziurze.
Znowu obudził ją gwizd czajnika. Przewróciła się na bok i
niepewnie rozejrzała wokoło. Leżała na sofie tym razem w swoim mieszkaniu, otulona
kocem, widocznie musiała zasnąć. Gdy dobiegł do niej dźwięk przesuwanych naczyń
ponownie się zaniepokoiła. Przedtem nikogo tu nie było. Ale skoro nie jest sama
to, kto… Odetchnęła, gdy zauważyła bordową bluzę Harrego z żółtą plamą na rękawie
po jakimś specyfiku Georga leżącą na fotelu. Mogła się spodziewać, że Ginny
albo Harry złożą jej wizytę, w końcu wczoraj miała iść do nich na kolację.
Miała cudownego przyjaciela, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Harry
zawsze potrafił ją wysłuchać, choć w tym momencie wolałaby zobaczyć się z
Ginny, ona na pewno coś by jej doradziła, w końcu tu chodziło o jej rodzonego
brata… Zaczęła zastanawiać się, czy powinna przyjacielowi wszystko powiedzieć.
Czy wzmiankę o zdradzie zarówno chłopaka jak i jej miała zataić? Nie… Będzie
lepiej jak w końcu komuś o tym powie, a zdawała sobie sprawę, że Harry
doskonale się do tego nadaje. Ale jak miała powiedzieć, że poszła do łóżka z
jego największym wrogiem? Może trochę przesadziła, określając Malfoya wrogiem,
ale właściwie nie mogła go nazwać inaczej. Mimo, że od czasu bitwy o Hogwart
nie utrzymywali żadnych kontaktów i nigdy więcej arystokrata nie wchodził im w drogę, to ciągle był właśnie wrogiem. Kimś, z kim
za nic w świecie, nawet po pijaku nie szło się do łóżka. Więc co jej odbiło?
Cholera, Harry wykpi ją, wyśmieje, a potem doda, że sama swoim zachowaniem
usprawiedliwiła postępek Rona i jest temu tak samo winna, bo jakby na to nie
patrząc, on przecież nie przespał się z dajmy na to, Pansy Parkinson.
Zaraz jednak przywołała się do porządku, Harry nigdy by
tak nie powiedział, tego była pewna. W końcu znała go już jedenaście lat. To
całkiem spory fundament pod przyjaźń, jaką udało im się zbudować. Ale może
lepiej było by, gdyby wiadomość gdzie spędziła wczorajszą noc zataiła przed
nim? W końcu nikt się o tym nie dowie, o ile Malfoy nie wypapla, ale o to się
nie bała, bo przecież, jakby na to nie patrząc psuła mu reputację swoją brudną
krwią.
Właściwie to Ron zdradził ją pierwszy, więc to on ponosi
największą winę i odpowiedzialność, nie ona. A więc postanowione, zabierze swój
sekret do grobu i nikt się o tym nie dowie, dzięki czemu wszyscy będą nico
szczęśliwsi.
Odgłosy w kuchni ucichły.
- Harry? - zawołała
i usiadła otulając nogi szczelnie kocem. Coś zatłukło się w korytarzu i gdy
spojrzała w tamtą stronę jej serce najpierw na kilka sekund zamarło, by potem
zacząć bić trzy raz szybciej niż normalnie, gdy w drzwiach zamiast czarnej
czupryny zobaczyła rudą z dwoma kubkami w ręku.
no dobra, to albo Ginny albo Ron, podejrzewam tego drugiego, ale nie jestem pewna; myślę, że Hermiona źle zrobiła wymykając się od Malfoya w takich sytuacjach dobrze byłoby pogadać, ale poniekąd ją rozumiem
OdpowiedzUsuńDobrze kombinujesz, ale nie zdradzę Ci kto przyjdzie, żeby nie zrobić nikomu zawodu :)
UsuńHermiona bo wiedziała, że wieczór był pomyłką. Nie zamierzam wprowadzać zbyt dużo lukru, wcale nie będzie między nimi kolorowo i minie jeszcze sporo czasu kiedy naprawdę zaczną widzieć w sobie coś więcej.
Bardzo dziękuję Ci za komentarz i pozdrawiam :)
Bardzo, bardzo dobre! ;) Masz kobieto talent. Cieszę się, że to już za nimi. Teraz Draco ma zachwianą ambicję, a to nie dobrze. Od niego nie wychodzi się ukradkiem, to on wychodzi niepostrzeżenie. Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńOj tak, teraz Draco ma problem, tym bardziej, że nie będzie wiedział jak się zachować. Będzie się działo :)
UsuńBardzo cieszę, że rozdział Ci się spodobał i pozdrawiam serdecznie :)
stawiam na Ginny, bo skad Ron miałby bluze harrego? ok to nie jest bajlepszy argument, ale i tak jestm za Gin. paczątek idealny, ale reszta mniej. nie chodzi mi oto, z eźle napisane, tylo nie chciałm, żeby uciekała.
OdpowiedzUsuńchciałabym pisać tak jak ty . . . i miec taki szablon. musze sobie zro... o czym to ja? aha. jetses super bla bla bla. juz to wiesz.
pozdrawiam i oby tak dalej xD
~gumisiek98
Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale :) Cieszę się, że Ci się spodobało i bardzo dziękuję za komentarz :)
UsuńSzkoda, że Miona uciekła od Draco,
OdpowiedzUsuńAle ich konfrontacja będzie ciekawa.
czekam na kolejny,
pozdrawiam.
Och tak, choć według mnie będzie ona dziwna, bo tak naprawdę oboje nie będą wiedzieli co sobie nawzajem powinni powiedzieć. Ale to wszystko dopiero w następnym rozdziale :)
UsuńPozdrawiam :)
Jesteś druga osoba u której zauważyłam ,że jestem dwa rozdziały do tyłu.Co się ze mną stało?
OdpowiedzUsuńAle to nic. Szybciutko nadrobiłam.
Miło mi się czytało.
Hermiona nie powinna wychodzić od Dracona. A ten rudzielec to stawiałabym na Rona.
Czy mi się wydaje czy ty piszesz coraz lepiej??
Czekam z niecierpliwością na następny.
Weny :**
Jesteś kolejną osobą która twierdzi, że Hermiona nie powinna uciekać. Ale ja, piszą ten rozdział nie wyobrażałam sobie tej sceny inaczej. Według mnie wspólne śniadanie czy wylegiwanie na łóżku było by za słodkie i totalnie inne od ich zwykłego zachowania, a o to mi nie chodziło :)
UsuńCo do pisania, to ciągle się szkolę.
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Kurde !!! To było genialne !!! <3
OdpowiedzUsuńDlaczego ona od niego wyszła? !!!! Draco bez koszulki ? *.* awwww <3
Mam nadzieję, że ta ruda czupryna ot czupryna Ginny....:P
Jestem ciekawa czy w koncu coś miedzymy doszło, czy to był jakiś sen ;D;D <3
Pięknie napisane !!! życzę weny i czekam na kolejną notkę :*:*:*:*:
Nie, nie to nie był sen :)
UsuńJeszcze będą okazję w których Draco będzie pojawiał się bez koszulki, ale dopiero później :) Narazie muszą uporać się z tym co zaszło :)
Bardzo dziękuję za komentarz, a wena jak najbardziej by się przydała :)
Oo, nie spodziewałam się, że to się tak skończy. Myślałam, że trochę sie napiją, a potem Miona odzyska swoj rozum i sobie pójdzie. No i poszła, ale do baru i to w jakim towarzystwie! W sumie, nie dziwię jej się. Sam bym nie narzekała :).
OdpowiedzUsuńA to, co działo się potem... Miałam całyc zas szeroki uśmiech na twarzy, który jednak zbladł kiedy uciekła. A szkoda, ja bym z chęcią popatrzyła na Dracona krzątającego się w kuchni bez koszulki <33
Niemniej, czekam na ich rozmowę na ten temat i kolejną akcję ^.^
Hmm, mam nadzieję, że ta czupryna jest Ginny, bo nie zniosłabym Rona xD. Ponad to, niech ktoś mu przywali... nawet tak dla zasady i niech ktoś walnie Mionę, żeby go zostawiła, haha xD
Pozdrawiam ciepło i życzę weny! :)
Draco bez koszulki.... cóż jeszcze będą ku temu okazję, ale trochę później :) Co do ich rozmowy na temat tej jakże interesującej nocy, na pewno się ona odbędzie, ale będzie dla nich bardzo krępująca, bo tak naprawdę oboje nie wiedzą co sobie powinni powiedzieć.
UsuńA Ron, cóż widzę, że każdy skazał go na "śmierć", ale w następnym rozdziale okaże się, że naprawdę na to nie zasługuje. Hermiona naprawdę bardzo go kochała i nie łatwo będzie się jej pogodzić z tym, że ją zdradził. Choć jego zachowanie da się w pewnien sposób wyjaśnić, ale już nic więcej nie zdradzę :)
Pozdrawiam :)
Nie uwierzysz ! Czarna Dama musiała to przeczytać jeszcze raz!!!!! ;D xD i wiesz co? Przeczytam to chyba raz trzeci ! <3 <3 <3 EXTRA to było !
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że tak ten rozdzial Ci się spodobał :)
UsuńOczywiście genialne. W pewnym momencie dwa razy powtórzyłas "się" i z tego co kojarzę "nie" z przymiotnikami piszemy osobno. Chociaż sama popełniam pełno błędów za które mi wstyd, swoją drogą. Jesteś genialna, naprawdę świetny opis postaci, świetnie piszesz. A propos opisu postaci wiadomo, że tą postacią jest Ron właśnie ze względu na fenomenalny opis zachowania Hermiony. Naprawdę jesteś genialna. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz.
OdpowiedzUsuńgranger-land.blogspot.com
"nie" z przymiotnikami piszemy łącznie. Przepraszam, lapsus :)
UsuńBardzo dziękuję za komentarz, wiem, że nie jestem nieomylna, a interpunkcja jest moją zmorą, ale staram się pisać jak najlepiej i jak najbardziej poprawnie. Co do rudej czupryny, to nic nie zdradzę, wszystekiego dowiesz się w kolejnym rozdziale :)
UsuńO nie!! Mam tylko nadzieję, że to nie ten palant Ron!!
OdpowiedzUsuńPiękna noc z Draco....:)!!! Rodział świetny!
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za komentarz :)
UsuńDlaczego wszyscy tak bardzo nie lubią Rona? Oczywiście ta historia najbardziej dotyczy Malfoya i Granger, ale również Ron jest w nią wpleciony i jeszcze wiele razy się pojawi.
Pozdrawiam :)
Aj warto było czekać na taki rozdział!
OdpowiedzUsuńWylądowali razem w łóżku mogłam podejrzewać, że prędzej czy później tak się stanie.
Nie sądziłam tylko, że tak szybko.
Wielka szkoda, że Hermiona zdecydowała się tak szybko uciec.
Spodziewałam się jednak czegoś innego, ale może to była właściwa decyzja?
Da ona Draconowi trochę czasu do namysłu?
Na pewno tego potrzebuje.
No i ta końcówka.. czyżby ten zdradliwiec Ron ją odwiedził?
Aj w kościach mi sie to nie podoba!
I oczywiście czekam na ciąg dalszy!
Mimo tego, że to zdarzyło się dość szybko wcale nie mam zamiaru lukrowac tej historii i w kolejnych rozdziałach napewno nie wyznają sobie miłośći. Wszystko będzie biegnąć powoli, swoim rytmem, tak aby każde z nich mogło do tego uczucia dojrzeć.
UsuńCo do tego tajemniczego gościa, to wszystko okaże się w kolejnym rozdziale :)
No w takim momencie koniec? ;___;
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. zżera mnie ciekawość
pięknie opisałaś caly wieczór Miony i Dracona
Pozdrawiam [dramione-want]
Specjalnie tak zakończyłam, żeby podsycić Waszą ciekawość :)
UsuńBardzo cieszę, że rozdział przypadł Ci do gustu i pozdrawiam :)
Świetnyt rozdział, tak jak pozostałe. Przepraszam, że nie komentowałam wcześniej ale wiec, że jestem z Tobą od początku. Po prostu miałam laptop w naprawie i czytałam wszystko na telefonie dlatego nie mogłam komentować. Piszesz bardzo dobrze, że dzięki temu przyjemnie się czyta. Akcja jest, Dramione jest, wow! No i Draco w tym opowiadaniu. <33 Nie ma przymiotników tyle, żeby opisać mojego kochanego Malfoya. :33
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://jak-slizgon-zakochal-sie-w-gryfonie.blogspot.com/
Pozdrawiam i życze dużo weny. ;*
Bardzo się cieszę, że spodobała Ci się moja historia. Mogę tylko dodać, że teraz Malfoya będzie jeszcze więcej i zacznie on powolutku, ślimaczym tempem wychodzić na ludzi :D
UsuńPozdrawiam :)
Co prawda Dramione nie jest moim ulubionym potterowskim parringiem, ale już mi się tu podoba! Nagłówek śliczny. Treść... Hmm... Nie byłoby kłamstwem, gdybym powiedziała, że jest świetna, prawda? Więc jest tu wspaniale. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAhm, Malfoy ♥. Och, moja gwiazdo, ja chcę, żebyś był ze mną ♥.
C.
Pff, jaki nagłówek, szablon chciałam napisać xD.
UsuńJa również kiedyś nie przepadałam za Dramione. Uważałam, że to co napisała autorka jest święte i nie powinno się tego zmieniać, ale jakiś czas temu zastanowiłam się co by było gdyby. U mnie Hermiona szczerze kocha Rona i nie od razy przerzuci swoje uczucia na kogoś innego. O ile w ogóle będzie chciała to zrobić. Wszystko dzieje się, choć inaczej niż zaplanowała to Rowling, ale swoim tempem, tak by można było dostrzec, że nic nie jest tak hop siup :D
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
A szablon mi też się podoba :)
Jestem chyba jakims popapranym dziwakiem, bo nie lubie Dramione. Sa jednak takie wyjatki, ktore zmuszaja mnie do przeczytania, a twoj jest wlasnie jednym z takich wyjatkow. Spodobal mi sie twoj styl pisania, jest duzo opisow, ktore zrobily na mnie dobre wrazenie.
OdpowiedzUsuńA teraz fabula...
Ruda czupryna... Najpierw myslalam ze to moze byc Ginny, ale wydaje mi sie ze to jednak Ron. Przeczuwam mase rozstan i powrotow, czyli bedzie sie dzialo:)
"Za gacie Merlina!" przypomnialo mi o osiemnastce na ktorej kolezanka pila, aby jej wychowawczyni zmadrzala i natychmiastowo tym poprawilas mi humor:)
Czekam na wiecej (oby juz niedlugo)
pozdrawiam:)
Ja też nie przepadałam kiedyś za Dramione, zwłaszcza takich w których Draco od razu stawał się grzecznym chłopcem, w drugim rozdziale już się całowali, a w trzecim byli w stanie dla siebie zrobić wszystko. Fakt, że u mnie już zdążyli pójść do łóżka, ale starałam się ukazać, że wydarzyło się to jedynie przez alkohol i to co stało się w ich życiu, nie kierowało nimi żadne uczucie oprócz pożądania. Choć ta noc będzie miała swoje konsekwencje, to zanim poczują do siebie coś więcej minie jeszcze sporo czasu :)
UsuńMuszę przyznać, że ja również piłam za to by moja wychowawczyni zrobiła się bardziej ludzka i mniej wredna, ale jeszcze to nie zadziałało :)
A kolejny rozdział już jest napisany, teraz tylko wystarczy w wolnej chwili go sprawdzić i gotowe :) Myślę, że powinnam się z tym wyrobić do końca tygodnia, a już na pewno do świąt :)
Pozdrawiam :)
Naturalny i ciekawy rozdział, coś pomiędzy prawdopodobnym a oryginalnym. Świetne wyważenie. Jak zawsze czekam na więcej. Pierwsza wspólna noc za nami nic tylko czekać na pierwszą trzeźwą rozmowe ;)
OdpowiedzUsuńTrzeźwa rozmowa będzie zwięzła i krótka jak na nich przystało i nic z niej nie wyniknie, ale później akcja zdecydowanie się rozwinie :D
UsuńPozdrawiam
Warto było czekać na rozdział, jest świetny.
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobał mi się koniec rozdziału. W pierwszej chwili pomyślałam, że to Ron albo George. Tylko, dlaczego ten drugi miałby przychodzić do Hermiony?
Czekam niecierpliwie na następny rozdział i pozdrawiam.
Nie zdradzę Ci kto ją odwiedzi, bo wtedy nie było by niespodzianki :)
UsuńAle mam nadzieję, że nie będziesz zawiedziona :)
Pozdrawiam :)
Dramione... no tak. Wiesz, już dawno wiedziałam, że to popularny temat wśród fan fiction Harrego Pottera. Ale zawsze bałam się czytać takie opowiadania. Bo to przecież świetny temat - "zakazana" miłość, biel i czerń, woda i ogień - no w ogóle temat pełen możliwości i iskier.
OdpowiedzUsuńJakoś trafiłam na Twojego bloga, jakimś trafem przeczytałam prolog, a potem pierwszy, drugi no i trzeci rozdział. I, hm, po prostu - brawo! Piszesz bardzo ciekawie i dynamicznie, błędy, jeśli są, to takie których nie widać na pierwszy rzut oka no i takie, które nie zaburzają sensu wypowiedzi - a to najważniejsze, bo przecież nie ma ludzi nieomylnych ;)
Jest klimat, uzasadnienie zdarzeń, po prostu magia! Z niecierpliwością będę czekała na kolejne rozdziały (mam nadzieję, że kolejny pojawi się niedługo). Szablon idealny.
No to się rozpisałam. Pozdrawiam serdecznie!
Nie dziwie się, ja sama przez długi czas nie przepadałam za tą parą. Ale chciałam pokazać ich historię jako całkiem prawdopodobną do realizacji, bez nagłych przypływów uczyć,które, bądźmy szczerzy, niezwykle rzadko w rzeczywistości się zdarzają. Mam nadzieję, że mi się to uda.
UsuńCo do błędów, to niestety nie jestem nieomylna i potrafię się do tego przyznać. Postaram się poprawić :)
A kolejny rozdział powinien ukazać się do świąt, tak w sam raz pod choinkę :D
Pozdrawiam :)
Naprawdę fajny rozdział. Bardzo wciągające i naprawdę fajnie, że takie długie, ja chyba nie potrafiłabym zrobić tak długiej notki. Pomysł na bloga masz naprawdę genialny :) Zapraszam do mnie magia-wspomnien.blogspot.com
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba m sie ten obrót akcji! Super. W końcu cos nowego.
OdpowiedzUsuńCo do Rona, to dupek.
Co do Hermiony, nie powinna wychodzić. W tym momencie najbardziej szkoda mi Draco, Hermioan zle zrobiła.
Hej !
OdpowiedzUsuńZwrot akkcji,niespodziewany i zarazem wspaniały ;)
Malfoy.
Samo to słowo wyraża najwięcej uczuć.
Jestem ogromnie ciekawa kogo zastała w kuchni,podejżewam ,że. dupka !
Pozdrawiam. :*
Layls