"Życie jest zabawne.
Układasz plany, kombinujesz,
a potem zupełnie niespodziewanie
coś się zdarza."
Jonathan Kellerman
Przez sekundkę była bliska załamania i musiała się
powstrzymać, by nie rzucić się mu na szyję. Tak bardzo chciała, by ją
przytulił, po tym wszystkim, ale… Zdradził ją. To był niepodważalny fakt. Sama
go przyłapała.
- Co ty tu robisz?
- Hermino… ja…
pozwól, że ci to wytłumaczę - szepnął i podszedł bliżej, lecz ona odsunęła się
gwałtownie, jakby obawiała się, że jego dotyk może parzyć. Mimo, że jej serce
tak radośnie podskakiwało na jego widok, jednocześnie wywołując ból przy każdym
uderzeniu, ona nie mogła puścić w niepamięć ostatnich dni. Nie potrafiła.
- Nie chcę tego
słuchać. Wiem, co widziałam.
- Błagam, proszę,
to wszystko jest nie tak.
- Nie tak? Chcesz
mi powiedzieć, że to wszystko sobie wymyśliłam, tak? - warknęła, choć z drugiej
strony właśnie to chciała usłyszeć. Niczego więcej nie pragnęła.
- Nie - pokręcił
głową ze smutkiem w oczach. – Ale to nie było tak, przecież ja bym cię nigdy
nie… Hermiono, przecież o tym wiesz, zawsze byłaś dla mnie najważniejsza. Nie
mógłbym…
- Więc dlaczego? -
tym razem szepnęła, a kilka łez niezauważalnie spłynęło jej po policzku.
Nie spuszczał z niej wzroku, co zaczynało ją peszyć. Nie
odezwała się jednak. Chciała usłyszeć odpowiedź na to pytanie, które zadawała
sobie prawie od dwóch dni i jednocześnie bała się jej. Bo co jeśli powie, że
już nic dla niego nie znaczy? Że już jej nie kocha? Co jeśli…
- Spotkałem ją
wieczorem na Pokątnej, wiesz chciałem ci coś kupić, na naszą rocznicę…
Gdy tylko sobie to wyobraziła, zrobiło jej się niedobrze.
- Ron ja nie chcę
tego słuchać - przerwała mu.
- Ale musisz,
rozumiesz? Błagam cię, wysłuchaj mnie ten jeden raz i sama zdecydujesz, co
dalej. Proszę, Hermiono.
Zdawało jej się, że jego błaganie wypełniło cały pokój.
Każde jego słowo sprawiało jej jednocześnie radość i zadawało ból. Skinęła
nieznacznie głową, a chłopak usiadł na drugim końcu sofy i kontynuował.
- Powiedziała, że
ma w gabinecie dokumenty dotyczące sprawy, którą obecnie razem z Harrym się
zajmujemy i poprosiła mnie, żebym mu je dostarczył. Nie widziałem w tym nic
dziwnego rozumiesz? To moja znajoma z pracy, nic więcej. Więc poszedłem z nią,
nie mogła ich znaleźć i wtedy dała mi jakiś sok do picia. I chyba do niego
musiała mi coś wlać, nie mam pojęcia, co to mogło być. Może eliksir miłosny,
albo zapomnienia? Nieważne. A ciąg dalszy pamiętam jak przez mgłę, do momentu,
gdy ty weszłaś do gabinetu. Chciałem za tobą wybiec, ale to, co mi dolała nie
pozwoliło mi, rozumiesz? To było jak wtedy z Romildą, w szóstej klasie, gdy
zjadłem czekoladki Harrego - westchnął i na chwilę zamilkł, jakby się zastanawiał,
co ma dalej powiedzieć, ale po chwili słowa same popłynęły - potem poszliśmy do
niej. Wieczorem, kiedy eliksir zaczął słabnąć, chciałem odejść, ale podała mi
kolejny. Nie dałem rady odmówić. I nie wiem, co by było dalej, gdybym przez
nieuwagę nie zbił tej buteleczki. To się wylało na dywan i… wtedy jakby ten
czar znikł. Nie miała więcej, rozpłakała się, prosiła bym został, mówiła, że
mnie kocha, ale wybiegłem stamtąd. Przyszedłem do mieszkania, ale ciebie nie
było i… byłem u Harrego. Wierzysz mi?
Tak, dobre pytanie. Podczas gdy on wpatrywał się w nią
wyczekująco, w jej głowie było jak w ulu. Miliony myśli plątały się, krzyczały
i nie zgadzały ze sobą, a ona nie mogła się w tym połapać.
Jego historia była absurdalna. Totalna fikcja, w którą
nigdy by nie uwierzyła, gdyby nie znała Rona. Mogła o nim powiedzieć wszystko,
że jest leniwy, dziecinny, nieodpowiedzialny i nieczuły, ale nie jest kłamcą.
Nigdy jej nie okłamał. I właśnie ta świadomość wszystko komplikowała, bo to by
znaczyło, że jednak mówi prawdę. Z kolei to by oznaczało, że cały jej plan
skończenia tego związku był do niczego. A na dodatek, wyszłoby na to, że jej
wina w tej masowej zdradzie była większa, bo przecież jej nikt do tego nie
zmuszał. I teraz to ją powinno gryźć sumienie. Cholera!
- Ty słyszysz, co
mówisz?
- Wiem, że to
brzmi nierealne, ale wiem też, że to prawda. Hermiono, proszę, musisz mi
uwierzyć. Nie wytrzymam bez ciebie.
- Wierzę - szepnęła
cicho - ale nie wiem czy to wystarczy by było tak jak wcześniej.
- Nie chcę, żeby
było tak jak wcześniej. Chcę, żeby było lepiej. Posłuchaj - wziął jej dłoń,
spojrzał w oczy i tak jak zawsze zaczął mimowolnie głaskać jej palce - wiem, że
byłem idiotą, w dodatku beznadziejnym dupkiem i nie starałem się, obwiniałem
ciebie o wszystko, ale postaram się zmienić, obiecuję, że jeśli tylko dasz mi
szansę zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyś była tak szczęśliwa jak na to
zasługujesz.
Delikatnie wyswobodziła swoją rękę. W tej chwili nie
mogła znieść jego dotyku.
- Muszę to
przemyśleć. Potrzebuję czasu.
- Wiem. Ale mogę
tutaj zostać? Pościelę sobie na kanapie. –kiwnęła głową, a jego twarz rozjaśnił
ledwo widoczny uśmiech - zrobiłem ci herbatę, taką jak lubisz, pomarańczowa,
dwie łyżeczki cukru i trzy listki mięty. Dobrze zapamiętałem?
Jeszcze tylko jeden jedyny Departament i dość na dzisiaj.
Naprawdę czuł się zażenowany, gdy podawał Potterowi tą durną ankietę, a widok
Wieprzleja go zdenerwował, choć sam nie wiedział, dlaczego. W sumie go to nie
obchodziło, ale musiał przyznać, że nie spodziewał się tego po rudzielcu. Ale
dosyć o tym, od dwóch dni nie robił niczego innego poza staraniem się wymazania
z pamięci ostatniego weekendu. Szkoda tylko, że nie za bardzo mu to wychodziło.
Po zniknięciu Granger był na nią wściekły. Wydawało mu się, że coś powinni
sobie wtedy wyjaśnić, a nie zrobiwszy tego do końca nie wiedział, co ma o tym
wszystkim myśleć. Otworzył drzwi z napisem Departament Przestrzegania Prawa
Czarodziejów. Naprzeciwko stały dwa biurka zawalone jakimiś papierami. Przy
jednym siedziała młoda dziewczyna o blond włosach i gdy tylko go zobaczyła
uśmiechnęła się promiennie. A więc szopkę czas zacząć, pomyślał i również się
uśmiechnął.
- W czym mogę Panu
służyć?
- Przyniosłem do
wypełnienia pewną ankietę, mam nadzieję, że to nie zrobi Pani większego
kłopotu.
- Oczywiście, że
nie. A co to jest ta ankieta? - zapytała, a on ledwo powstrzymał się przed
złapaniem się za głowę.
- Czy mógłbym
zostawić to pani przełożonej i poprosić ją, by przekazała tą ankietę wszystkim
swoim pracownikom? - jeśli to się uda, pójdzie mu lepiej niż przypuszczał.
- Pana dyrektora
nie ma, ale jest jej zastępca. Właściwie to zastępczyni, poszła do ministra,
ale za chwileczkę powinna być - zaszczebiotała słodko, a jemu zrobiło się jakoś
dziwnie niedobrze, lecz ku jego szczęściu, choć może raczej nieszczęściu, jak
się później okazało, drzwi się otworzyły - O, już jest.
Odwrócił się i ponownie go zamurowało. Dlaczego nie
wpadło mu do głowy, że prędzej czy później musi ją spotkać, w końcu również ona
pracowała w Ministerstwie. Do tej pory jakimś dziwnym trafem natykał się
jedynie na Pottera - i to niezliczoną ilość razy, jakby wszystko wokół niego,
chciało mu przypomnieć ile zawdzięcza temu cholernemu chłopakowi. Ale dzisiaj
chodząc od jednego departamentu do drugiego nie przyszło mu do głowy, że ona
gdzieś tu jest. Może gdyby wcześniej byłby tego świadom, nie był by teraz aż
tak zaskoczony. Wczoraj jednoznacznie stwierdził, że najlepiej będzie, gdy
zapomni o tym, co się wydarzyło i po złości na Granger za to, że bez żadnego
słowa tak po prostu wyszła, był jej wdzięczny - oczywiście nie miał zamiaru się
do tego przyznać - że to zrobiła. Bo z każdą kolejną minutą zrobiłby wszystko,
byle by cofnąć czas i nie dopuścić do tego, co się wydarzyło. Ale teraz, kiedy
stała przed nim zdumiona tak samo jak on, nie łatwo było mu wymazać z pamięci
tę noc.
- W czym mogę
pomóc? - spytała w końcu, a on otrząsnął się z zaskoczenia.
- Oto ankiety,
które należy rozprowadzić po departamencie, za kilka dni przyjdę po ich odbiór.
- Oczywiście,
zajmę się tym.
Bez słowa patrzył jak zamyka ciągle uchylone drzwi,
podchodzi do biurka i zasiada na krześle. Zaczęła przekładać jakieś papiery, a
Draco zdał sobie sprawę, że stoi jakby zobaczył nagle samego Dumbledora. Szybko
odwrócił od niej wzrok, uśmiechnął się do blondynki, rzucił „dowidzenia” i
wyszedł. Nie miał zielonego pojęcia, co się z nim działo. Dobijała go
świadomość, że tak naprawdę niczego sobie nie wyjaśnili i nie ustalili jakiejś
wspólnej wersji wydarzeń. Mimo, że nadal nie pałał do niej szczególną sympatią,
nie chciał, żeby miała przez niego jakieś kłopoty, chociaż prawdę mówiąc, on
też nie byłby zbyt wesoły, gdyby ta noc ujrzała światło dzienne i wyszłaby na
jaw. Nie potrzebował dodatkowych problemów. Dlatego właśnie postanowił poczekać
na nią, tutaj pod drzwiami, w końcu kiedyś musiała stąd wyjść i wtedy zamierzał
uzgodnić z nią to, co najbardziej go w tym momencie nurtowało. Nie było tutaj
krzeseł, nikt nie krążył po korytarzu, więc gdy dostrzegł wnękę w ścianie
usiadł na posadzce i stwierdził, że nikt nie powinien go tutaj zauważyć, za to
on miał dość dobry punkt obserwacyjny.
Gdy wreszcie wyszła wyparowało mu z głowy, co chciał jej
powiedzieć. Może dlatego, że nadal był oszołomiony tym, że ją spotkał albo po
prostu zdał sobie sprawę w jak beznadziejnej sytuacji się znalazł. Złapał ją w
ostatniej chwili, zanim zdążyła wsiąść do windy. Spojrzała na niego nieco
zdziwiona, a Draco usilnie próbował przypomnieć sobie, co takiego chciał jej
powiedzieć i jak zamierzał to zrobić. Jak na złość miał w głowie czarną dziurę.
- Co chciałeś? - spytała
niezbyt grzecznym głosem.
- Porozmawiać. - przełknął
ślinę - O tym, co się stało. Nie uważasz, że powinniśmy?
Przez chwilę się w niego wpatrywała, a jej twarz nie
wyrażała żadnych emocji, ale wreszcie skinęła twierdząco głową.
- Chodźmy do
mojego gabinetu.
- Nie, lepiej bez
świadków. Możemy porozmawiać tutaj.
- Więc co chciałeś
mi powiedzieć? - śmiesznie przekrzywiła głowę i czekała na odpowiedź, ale Draco
wcale nie był tym rozbawiony.
- To, co się
stało, to była… - zamilkł, nie wiedział, co powiedzieć, żeby jak najlepiej i
najprzejrzyściej wyjaśnić tą sprawę.
- Pomyłka? Zgadzam
się z tym. Cholerny błąd, który nigdy więcej się nie wydarzy. Więc
proponowałabym, żebyśmy oboje o tym zapomnieli. – powiedziała na jednym oddechu.
Tego właśnie chciał, choć obawiał się, że Granger może
robić problemy. Jednak nie docenił jej, a może raczej nie ocenił jej właściwie,
w końcu ona miała więcej powodów ku temu, by zapomnieć o tym, co się wydarzyło.
- Nie spodziewałem
się Granger, że podejdziesz do tego tak rozsądnie - stwierdził, czując jak
znika z niego całe napięcie. – ale musisz powiedzieć, że noc należała do
udanych, prawda?
- A ja
spodziewałam się, że okażesz się takim samym dupkiem jak kiedyś.
Po tych słowach weszła do windy i po chwili zniknęła mu z
oczu.
Zajęła swój ulubiony stolik niedaleko baru, tuż przy
parapecie i regale z książkami. Uwielbiała tą małą, aczkolwiek przytulną kawiarenkę,
którą prowadziła urocza, nieco starsza kobieta razem ze swoim synem. Panowała
tutaj niepowtarzalna atmosfera i wiele razy zastanawiała się, dlaczego tak
jest, aż w końcu stwierdziła, że ta kawiarenka jest zwyczajna, bez
jakichkolwiek oznak magii i całkowicie dla mugoli i to było właśnie to, co po
tylu latach w świecie czarów, bo wojnie czasami potrzebowała. Chciała się
odciąć od świata, w którym działo się tyle złych rzeczy. Mimo, że teraz było
już inaczej, do tej pory bywała tutaj przynajmniej raz w tygodniu, zamawiała
ciastko z kawą, brała do ręki jakąś mugolską książkę i znikała na chwilę ze
świata.
Dzisiaj jednak nie miała nastroju na czytanie, rozłożyła
się wygodnie i wpatrzyła się w widok z okna.
Przyszła tutaj, bo… Właściwie to nie była pewna dlaczego.
Pogubiła się i już sama nie wiedziała, czego chce. Ron się starał, naprawdę
musiała to przyznać. Mimo tego, że nadal bardzo go kochała, coś się zmieniło.
Straciła dawne poczucie, że zawsze będzie przy niej, bez względu na wszystko.
Do tej pory zawsze tak było. Owszem zdarzały się kłótnie, dni, a czasami nawet
tygodnie milczenia, wzajemne oskarżenia, ale nie było ani minuty, w której bała
się, że zniknie.
I gdy znikł nie miała pojęcia, co robić, bo przecież
zawsze był przy niej. Mimo, że z zewnątrz była silną i nieustraszoną kobietą,
od środka powoli zaczynała się rozsypywać. To wszystko ją przerażało. Zwłaszcza
teraz, kiedy wyrzuty sumienia nie minęły. Chociaż nie widziała Malfoya od
tamtej rozmowy, czyli dokładnie od przedwczoraj, ciągle o nim myślała.
Zastanawiała się, jak mogła zrobić coś tak głupiego. Nie miała też
najmniejszego pomysłu jak to wszystko wytłumaczyć Ronowi. Co powinna mu
powiedzieć? W głowie aż huczało jej od nadmiaru myśli.
- Coś jeszcze pani
podać?
Podniosła głowę i uśmiechnęła się do syna właścicielki,
który zapewne niedługo przejmie to urocze miejsce.
- Chyba nie,
chociaż właściwie… jest jeszcze gorąca czekolada?
- Naturalnie.
- W takim razie
poproszę.
Jeszcze raz się do niej uśmiechnął i odszedł, gdy
usłyszała wesołą melodyjkę dopływającą z torebki.
W telefonie miała zapisane zaledwie cztery numery, do
mamy, taty, cioci i dawnej przyjaciółki Jen. Harry stwierdził, że telefon nie
jest mu potrzebny, bo nie ma, do kogo dzwonić, a jeśli chce się z nią spotkać
to wyśle jej patronusa, a Ron nigdy nie pozwolił sobie wytłumaczyć, na czym ten
mugolski wynalazek polega, a skoro nie rozumiał jego działania nie zamierzał z
tego korzystać. A ona z wiekiem robiła się coraz bardziej sentymentalna. Gdy
miała naście lat była zafascynowana magią. Czary były dla niej tak niezwykłe,
że wszystko, czym się otaczała wcześniej, gdy jeszcze nie wiedziała, że jest
czarownicą przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Ale teraz, gdy już poznała
gorszą stronę magii lubiła czasami od niej uciekać. W domu, wszystko to, co była
w stanie robiła samodzielnie, co zazwyczaj Rona śmieszyło, ją z kolei jego
zachowanie w takich momentach rozwścieczało. Miała mu zawsze za złe, że nawet
nie próbuje jej zrozumieć.
Spojrzała na wyświetlacz i odebrała połączenie.
- Tak, mamo?
- Hermiona, gdzie
ty jesteś? - głos mamy był niespokojny, jakby dopiero co przebiegła wokół
Londynu.
- Na mieście. Coś
się stało?
- Tata miał zawał,
jesteśmy w szpitalu.
Na chwilę zapomniała jak się oddycha, ale zaraz udało jej
się zaczerpnąć powietrza. To niemożliwe.
- Już jadę, w
którym szpitalu jesteście?
W słuchawce coś zatrzeszczało, a może tak brzmiał głos matki,
która najpewniej zanosiła się łzami.
- U świętego
Tomasza. Przyjedź tutaj kochanie, ci lekarze nic nie chcą mi powiedzieć. Ja tak
strasznie się boję.
- Uspokój się
mamo, już jadę.
W pośpiechu wrzuciła telefon do torebki i wybiegła
zostawiając na stoliku banknot. Gdy stanęła na ruchliwym stoliku nie mogła się
na niczym skupić. Deportacja odpadała, całkiem nie znała tego szpitala, a nie
mogła ryzykować aportowaniu się w obecności mugoli. Tata był w szpitalu, więc
był bezpieczny, a to było najważniejsze. Oczywiście musiała się dostać tam jak
najszybciej, ale to było na drugim końcu miasta. Miała do wyboru podróż Błędnym
Rycerzem, albo taksówką. Zdecydowanie wolała drugą opcję, więc stanęła przy
krawędzi jezdni i zaczęła machać obsesyjnie ręką. Ku jej zdziwieniu zamiast
samochodu z migoczącym napisem „taxi” podjechało srebrne auto, a gdy drzwi się
otworzyły ujrzała nikogo innego, tylko…
- Cześć Granger, pewnie
ci się śpieszy?
Cholera, jego tutaj tylko brakowało. Rozejrzała się
wokoło, ale nigdzie nie widziała żadnej taksówki. Szlag by to trafił, zaklęła w
myślach i uśmiechnęła się szeroko do platynowego.
- Podwieziesz mnie
gdzieś?
Kpiący uśmieszek oczywiście pojawił się na jego twarzy i
swoim aroganckim głosem zapytał.
- Sprawa życia lub
śmierci?
- Zgadłeś.
- Będę tego
żałował, ale wsiadaj.
Wiedziała, że to najgorszy pomysł, na jaki mogła wpaść,
ale był jej jedyną opcją. Może jedną z niewielu jakie jej pozostały.
- Dokąd?
- Do szpitala,
świętego Tomasza.
Malfoy spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem i ruszył z
piskiem opon.
Milczeli przez całą drogę, a gdy tylko zajechali na
miejsce Hermiona wysiadła i pobiegła do szpitala. Właściwie nie wiedział, po co,
ale poszedł za nią, przeczuwając, że to nie będzie najlepsze posunięcie.
Dziewczyna podbiegła do recepcji i zasapana zapytała kobiety w białym
kombinezonie.
- Przywieziono tu
mojego ojca, miał zawał serca, gdzie on jest?
Zerknął na Granger, cóż musiał przyznać, że była
wyjątkowo zdenerwowana. Policzki miała nienaturalnie czerwone, a oczy
podkrążone. Widocznie ostatnie dni nie były dla niej najlepsze.
- Nazwisko?
- Granger.
- Drugie piętro
sala numer 23.
Dziewczyna nawet nie podziękowała, od razu pobiegła w
stronę srebrnych, stalowych drzwi i nacisnęła przycisk obok nich. Dopiero, gdy
się odwróciła, zauważyła, że poszedł za nią, co przyjęła z niemym zdziwieniem
wymalowanym na twarzy. Gdy drzwi się odsuwają, wchodzi za nią, chociaż nie ma
zielonego pojęcia, do czego ta wielka, srebrna skrzynia służy. Dopiero, gdy
rusza w górę, zdaje sobie sprawę, że to winda.
- Nie wiedziałem,
że mugole mają windę.
Chyba nie do końca usłyszała, to, co mówił, bo spojrzała
na niego trochę zagubionym wzrokiem. Ciężko było mu z nią nawiązać jakiś
kontakt, chociaż nie wiedział, dlaczego tego chciał.
- Przecież, to oni
ją wymyślili. Czarodzieje jedynie się na niej wzorowali.
Kiedy drzwi się ponownie się odsunęły znowu wybiegła, po
raz kolejny nie zwracając na niego uwagi, jakby rozpłynął się w powietrzu. Powoli
zaczynała go denerwować ta obojętność. Rozumiał, że martwiła się o ojca, ale
jak mogła tak łatwo zapomnieć o tym, co się stało? Owszem, sam też tego chciał
i uważał, że tak będzie dla nich najlepiej, ale jakoś nie potrafił tak szybko
tego zrobić. Poszedł za nią, choć pewnie powinien się odwrócić i wyjść jak
najszybciej. Ale tego nie zrobił. Tak, kolejny błąd. Ile ich jeszcze będzie?
Patrzyła jak resztki makijażu spływają w umywalce i
zastanawiała się, co powinna zrobić. Była już nieco spokojniejsza, lekarz
powiedział jej, że choć stan jej ojca był poważny to teraz jego życiu nic nie
zagraża i za kilka dni powinien się obudzić. Przed chwilą wysłała patronusa
Ronowi, chociaż naprawdę nie była pewna czy chce go widzieć i jednocześnie pragnęłaby
przy niej teraz był. Była jedną wielką sprzecznością i nie potrafiła wybrać
żadnej z opcji. Jeszcze nie wiedziała czy potrafi dać Ronowi drugą szansę.
Wyciągnęła z torebki gumkę, związała włosy i wyszła na korytarz. Mamę wysłała
do domu obiecując, że nie ruszy się stąd ani na chwilkę. Była zdziwiona, że
Malfoy ciągle tu był. Szczerze mówiąc myślała, że zniknie jak tylko wysiądzie z
samochodu. Ale zanim zdążyła do niego podejść ktoś do niej podbiegł i zamknął
ją w swoich ramionach. Nie musiała go słyszeć, czuć czy widzieć jego rude
włosy. Po prostu wiedziała, że to on, jakby jej serce rozpoznawało go po tym
silnym uścisku.
- Jak tylko
dostałem twoją wiadomość przyjechałem. Wszystko dobrze? Jak się czujesz? - Ron ciepłymi
dłońmi odgarnął jej kilka niesfornych kosmyków z twarzy.
- Pewnie, że
dobrze, jej ojciec miał zawał i nawet ja wiem, że to nie jest nic dobrego, choć
zupełnie nie wiem, na czym owy zawał polega, przez kilka dni będzie spał, a
Granger czuje się wręcz znakomicie.
Malfoy zadowolony z siebie oparł się o szarą ścianę i
patrzył z wyższością na Wesleya.
- Co on tutaj do
cholery robi? - Ron warknął na Hermionę, jakby zapomniał, że to blondyna
obecność jest całkiem nie na miejscu.
- Hola hola rudy,
ładnie to tak krzyczeć przy damach?
- Zamknij się
Malfoy - syknął do niego, a jego twarz przybrała odcień purpury - Co on tutaj
robi?
- Przywiózł mnie -
odpowiedziała zwyczajnym tonem, jakby nie widziała w tym nic dziwnego.
- Czemu się nie
deportowałaś?
- Gdzie? Tutaj, do
mugolskiego szpitala, żeby każdy mnie zauważył i zawiesili mnie w obowiązkach?
Ron nieco zwiesił głowę, a gdy jego wzrok ponownie
spoczął na Malfoy'u warknął tym razem do niego.
- Idź już sobie,
nie jesteś już potrzebny.
- Wybacz rudy, ale
to nie ty będziesz mi mówił, co mam robić - zaśmiał się i spojrzał na Hermionę.
W jego spojrzeniu było coś, jakby czekał na polecenie… albo to sobie wymyśliła.
Odsunęła się delikatnie od Rona i zaczęła szperać w torebce. Po chwili wyciągnęła
kilka monet i wysunęła je na ręce ku blondynowi.
- Dziękuję, za
podwózkę, a to za paliwo.
- Daj spokój
Granger, nie ośmieszaj mnie i siebie - powiedział, zamknął jej dłoń wokół monet
i odwrócił się. Był już prawie przy windzie, gdy zawołała:
- Malfoy!
Dziękuję.
Jakiś nikły uśmiech przemknął przez jego twarz, gdy
skinął jej głową. Chwilę później już go nie było.
- Nie mogłaś
zamówić taksówki?
Ron ciągle miał jakieś chore pretensje, choć całkiem ich
nie rozumiała.
- Widocznie nie.
- Albo chciałaś z
nim jechać.
Nie miała już do niego siły. Jeszcze kilka minut temu tak
dobrze się czuła w jego ramionach, a teraz chciała, żeby zniknął, choć na
chwilę z jej oczu. Usiadła na jednym z krzeseł pod ścianą i spojrzała na niego
z niedowierzaniem. Gdzie się do cholery podział jej kochający i wyrozumiały
Ron?
- Czy ty siebie słyszysz?
- Nie
odpowiedziałaś mi.
- A co mam ci
powiedzieć? Że na mieście nie było żadnej taksówki do cholery i kiedy się
zatrzymał, nawet się nie zastanawiałam, bo chciałam się tu jak najszybciej
znaleźć? Mama odchodziła od zmysłów i szczerze mówiąc ja też. I naprawdę nie
miałam czasu by czekać na tą głupią taksówkę i nie mam zielonego pojęcia, po co
się na niego tak wydarłeś, skoro tym razem to on mi pomógł.
- Przecież to
Malfoy…
- Wiem, kim on
jest! – warknęła, ale po chwili dodała nieco spokojniejszym tonem - Nie
zapomniałam. Ciągle mam przed oczami… - westchnęła, powstrzymując przypływ
nieprzyjemnych wspomnień - Ale on dzisiaj mi pomógł. I nie powinieneś był…
Do Weasleya chyba dotarło wreszcie każe słowo, bo usiadł
obok niej z miną skruszonego psa. I właśnie na tym polegał problem z Ronem,
który myślał, że przeprosiny działają jak gumka, albo zaklęcie zapomnienia. Ale
przecież tak wcale nie było.
- Wracaj do domu.
- Co?
Wstała i podeszła do drzwi sali, w której leżał jej
ojciec.
- Chcę posiedzieć
z tatą, a tam może wchodzić jedynie jedna osoba - zimnym tonem powiedziała
pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy i nie patrząc na niego weszła do
środka, cicho domykając drzwi. A potem?... Potem padła na krzesło obok łóżka i
rozpłakała się.
Pierwsza! Ustąpcie miejsca kalece ;D
OdpowiedzUsuńParę razy zapomniałaś o przecinkach, ale nie chce mi się ich wytykać teraz błędów, bo pielęgniarka zapomniała mi przynieść jedzonko i teraz wpieprzam mandarynki (leżę w szpitalu ze złamanymi nóżkami, także tego). Jeśli chodzi o rozdział... Hm, jest jednym z Twoich lepszych, chociaż czasami zdawało mi się, że dialogi są troszkę drętwe, ale nie wnikam. I wiedziałam, że będzie taka sytuacja, ha! Przeczuwałam, co powie Dracusiowi. I tu mamy mały problem: spróbuj dać mu trochę kanonicznego Malfoya, okej? Bo na razie mam wrażenie, że to straszna ciapa, nom.
UsuńMam nadzieję, że trochę oddalisz od siebie Ronka i Mionkę ;D
No i jest fajnie, niespodziewane zwroty akcji, zawały (;D) i ogólnie miło mi się czytało. Przeszkadzało troszeczkę to, co wytknęłam na górze, lecz mam świadomość, że to tylko moja subiektywna opinia i nikt nie musi się z nią zgadzać. ;)
C.
Wiem, że Draco wyszedł w tym rozdziale dość dziwnie, ale tak właśnie miał wyjść. Możesz być spokojna, więcej nie będę lukrzyć ich relacji, bo nie o to mi chodzi. Po prostu te sceny zawarte w tym rozdziale, są niezwykle potrzebne, aby mogły powstać kolejne. Wiem, że trochę w tym momencie bredzę i przepraszam za to :)
UsuńW takim razie ty się lecz i odpoczywaj, a ja zabieram się za pisanie kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiam
Aaaaaaa druga ! mam nadzieję ! <3
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała !
Ja chcę ostatecznego końca gbura rudzielca i Mionki xD
Draco jaki szlachetny, podwiózł ją, postawił się Ronaldowi... no ;D ostro, ale mogłoby być ostrzej...
Hermiona stanowczo powiedziała, że co to się wydarzyło z Draconem to pomyłka... - ale czy tak myślała? ;D
Rozdział genilany - kocham twojego bloga, od pierwszej notki się w nim zakochałam i nie waż mi się go zawieszać albo kasować ! <3
Draco jest bardziej pogubiony, niż szlachetny i to dlatego w tym rozdziale wyszło z niego takie ciepłe masło, ale już w kolejnym rozdziale Hermiona sprowadzi go na ziemię.
UsuńA co do tego, co Hermiona powiedziała, to mogę Cię zapewnić, że też tak myślała.
Dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam :)
biedna Hermiona, rozumiem jej sprzeczne emocje i genialnie je odwzorowałaś; tyle się dzieje; Ron nie jest jeszcze jakiś najgorszy w twojej wersji, ale wiem jak to jest jak ktoś nieświadomie cię denerwuje i sam nawet nie wiesz dlaczego i czym; czekam na więcej, bo widzę, że oboje z Malfoyem nie zostawią tej sprawy ot tak sobie;
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, dzisiaj ukazał się już ostatni rozdział historii, jeśli nigdy nie miałaś okazji się zapoznać z moim opowiadaniem to zapraszam
hp-to-jeszcze-nie-koniec.blogspot.com
Nigdy nie miałam zamiaru stworzyć z Rona czarny charakter, wręcz przeciwnie, będzie on tak dobry, przez co bardzo długo Hermiona nie będzie potrafiła go zostawić. Ale więcej nie powiem, wszystko będzie w kolejnych rozdziałach :)
UsuńPozdrawiam
Nieciekawa sytuacja, najpierw noc, potem mętne wyjaśnienia Rona( swoja drogą brzmią jak bajeczka i nie zdziwiłabym się, gdyby jednak Rudy kłamał jak z nut licząc na wybaczenie, a tu o zgrozo sam zbliżył ukochaną do wroga). Mam nadzieję, że z tatą Mionki będzie okej, a następny rozdział pojawi się niedługo. I Wesołych Świąt! :)
OdpowiedzUsuńRon nie kłamie, choć jego wyjaśnienia faktycznie wydają się pokrętne. Ale więcej szczegółów dotyczących tej nocy jak również jego "kochanki" będzie później :)
UsuńPozdrawiam
Urzekłaś mnie po raz kolejny świetnym stylem. Wszystko, co napisałaś, jest takie naturalnie i niemalże zupełnie niewymuszone (przynajmniej w moim odczuciu).
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką paringów (ale zaczynam się powoli przyzwyczajać), ale wierzę, że zostanie przynajmniej w przyjacielskich stosunkach z Harrym i Ronem:3
Życzę Wesołych Świąt i pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję, za Twój komentarz. A co do tych przyjacielskich relacji, to pozwól, że to przemilczę, żeby nie odbierać nikomu zainteresowania dalszymi losami bohaterów. I tak wydaje mi się, że już za dużo powiedziałam :)
Usuńnwm vo napisać. że boski ten rozdział? że idealnie pokazałaś emocje, dylematy mianki? że ron to kretyn i mu nie wierze? że kocham takiego draco? że cb też kocham? że kocham twoją twórczość?
OdpowiedzUsuńnie musze tego pisać bo to wiesz! ;)
czekam
~gumisiek98
Nie wiem dlaczego każdy jest aż tak bardzo uprzedzony do Rona :)
UsuńU mnie ani przez chwilę nie będzie on czarnym charakterem :)
Bardzo dziękuję i pozdrawiam :)
nie lubie go. [i jest rudy! - nie no nie mam nic do rudych, le jego nie lubie]
UsuńAj wspaniały rozdział naprawdę.
OdpowiedzUsuńRelacje Hermi i Dracona coraz bardziej mi się podobają.
Są dość skomplikowane, ale ciekawe.
Nie spodziewałam się, że ta końcówka mnie zaskoczy.
Biedny tata Hermiony.
Na pewno jest jej bardzo ciężko i w dodatku Ron niczego jej nie ułatwia.
Jestem ciekawa jak to wszystko sie potoczy.
Wyłapałam kilka błędów ale każdemu się one zdarzają.
Tymczasem pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na NN.
Zapewniam Ciez, że w kolejnym rozdziale skomplikują się jeszcze bardziej :)
UsuńA co do taty Hermiony, to będzie miał on dość kluczową rolę w tym opowiadaniu :)
Ale wszystko z czasem.
Pozdrawiam :)
Witam. Rozdział jak zwykle na poziomie. Czekam tak narpawdę na zaostrzenie się akcji, stosunków między Malofy'em i Hermioną i w ogóle różnych incydentów. Więc czekam i czekam. Błędów nie wytykam, bo sama robię bardzo dużo, choć staram się.
OdpowiedzUsuńgranger-land.blospot.com
W kolejnym rozdziel na pewno się te stosunki między nimi trochę zaostrzą i jednocześnie ochłodzą. Bo w końcu każdy z nich chce wymazać tę noc z pamięci.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Och, dziewczyno! Jak długo jeszcze będziesz mnie katować czekaniem na nowy rozdział?!:D Czekam i czekam! Nawet nie wiesz jaką mam ochotę przeczytać nową notkę...
UsuńDoskonale wiem, że masz nowy rozdział xd
OdpowiedzUsuńWpadnę jeszcze dzisiaj albo jutro, przeczytam i skomentuje :)
Jaka ona jest głupia, durna i naiwna... Tylko tyle przychodzi mi na myśl... Ten skretyniały bałwan jest naprawdę sprytny... Amortencją się wycwanił.... Aaaah, pierwszy raz daje tyle kropek... No debil i tyle... A tamta nie lepsza... Jeszcze będzie ryczęc znając ją... Do Dracona nie mam zastrzeżeń... Jak zwykle idealny... XD <33
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie, jest takie wciągające i codziennie czekam na nowe rozdziały!
Nooo, więc życzę Ci od razu WESOŁYCH ŚWIĄT i cieplutko pozdrawiam. ;*
Ron niczym się nie wycwanił, faktycznie nie zdradził Hermiony z własnej woli, ale to nie jest takie proste jak mogło by się wydawać.
UsuńDziękuję za życzenia i Tobie równeiż Szczęśliwego Nowego Roku :)
Nie pamiętam czy ja to już pisałem, więc GENIALNIE! TWOJE OPISY MNIE POWALAJĄ NA KOLANA!
OdpowiedzUsuńOj, Ron, Ron ty to zawsze zrobisz coś głupiego. Mój kochany perfekcyjny Draco <3
Czekam z niecierpliwością na NN.
xoxo
Ron już taki jest :)
UsuńBardzo dziękuję, staram się :)
Pozdrawiam :)
Zadziwiłaś mnie, po raz kolejny. Nie spodziewałam sie takiego obrotu spraw. Jak zawsze Ron ma jakieś chore pretensje i jest strasznie zazdrosny. Myślę, że już niedługo Hermiona zrozumie, że to nie jest facet dla niej. A Draco oczywiscie zachował się jak dzentelmen podwożąc Hermione do szpitala. Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału, bo w kążdym rozdziale coś mnie zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńRon już taki jest, ale nie będzie on postacia niegatywną, a przynajmniej nie do końca :)
UsuńPozdrawiam :)
Świetny rozdział, na prawdę. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ron jak zawsze zazdrosny. Jego wyjaśnienia były... dziwne. Kim jest ta dziewczyna, która dolała mu eliksir? Coś czuję, że jeszcze namiesza. Czekam niecierpliwie na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wesołych Świąt, weny i pozdrawiam.
Dobrze czujesz, ale nie będę więcej niczego zdradzać bo lubię podsycać Waszą ciekawość :D
UsuńPozdrawiam :)
Wiem, że obiecałam komentarz wczoraj. Wiem! Ale tak jakoś wyszło, że wczoraj nie miałam czasu, a dzisiaj od rana przygotowania do wigilii.
OdpowiedzUsuńSzkoda, e nad tą całą sytuacją przeszli do porządku dziennego. Jakby kompletnie nic się nie wydarzyło. To trochę dziwne, biorąc pod uwagę, że spędzili ze sobą noc, a potem okazało się, że to Hermiona zdradziła Rona, a nie odwrotnie. Szkoda, że zabrakło jej silnej woli. Z drugiej strony, Draco nie powinien jej wykorzystywać w ten sposób i po prostu to przerwać. Aczkolwiek ta niecodzienna sytuacja i to, co się działo w następnych dniach aż do przyjazdu do szpitala... Cóż. Zdziwiłam sie, że Malfoy nagle pojawił się na tej ulicy, a potem jeszcze poszedł za nią do szpitala! Normalnie osoba, która chce sobie wymazać z pamięci niektóre wspomnienia powinna po prostu odjechać dalej, a nie jeszcze czekać. Malfoy przecież taki nie jest. Ale prawda zawsze wychodzi na jaw.
Zrozumiałam w tym rozdziale, że Hermiona jest straszną hipokrytką. Oskarżała Rona o zdradę, chociaż to ona go zdradziła. Potem miała do niego wielkie pretensje, odreagowuje na nim i jeszcze na dodatek zwodzi. Na jej miejscu po prostu bym to zakończyła zanim przyjaciele się od niej odwrócą. Jestem niemal pewna, że gdyby Potter dowiedział się o jej nocy z blondynem byłby nieźle zawiedziony.
Ciekawe jak to wszystko się potoczy :)
Wesołych Świąt.
Wiem, że zarówno wyjaśnienia Rona jak i zachowanie Draco trochę Was zdziwiło. Cóż, ty pierwsza to dostrzegłaś i nawet ja zdałam sobie sprawę, że faktycznie Hermiona jest hipokrytką. Ale myślę, że to wszystko przez to, że się za bardzo pogubiła. I nie miała wtedy przy sobie Rona, choć powinien przy niej być. Może i nie miała silnej woli, ale z drugiej strony po tym, jak zobaczyła ukochanego z inną kobietą i on totalnie ją olał jak miała by ją mieć. Na dodatek była kompletnie pijana.
UsuńNic ją nie tłumaczy, ale występują pewne okoliczności łagodzące :)
Pozdrawiam :)
Ooo, twoja wersja Rona mnie zadziwiła, nie spotkałam się jeszcze z tak pozytywnym ukazaniem tej postaci :). Jestem tu pierwszy raz, wpis ciekawy, zaintrygował mnie :). W wolnej chwili postaram się zapoznać z pozostałą treścią twojego bloga :) Acha zapomniałabym - śliczny szablon :)
OdpowiedzUsuńtytankiwschodu.bloog.pl
Bo Ron u mnie będzie całkowicie pozytywny :D
UsuńDziękuję i oczywiście zapraszam :)
Pozdrawiam :)
Dramione, moja miłość <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, jak przedstawiłaś Rona. Ahh mój Draco, tylko taki zbyt... nie-Malfoyowaty. Jak to nie ma takiego słowa :/ od dzisiaj jest.\o/
Nie będę się rozpisywać, napiszę tylko, że jest świetne i przyjemnie się czyta. Przed publikacją powinnaś przeczytać wszystko jeszcze raz, wyłapiesz większość błędów. No cóż, no to czekam niecierpliwie na dalsze rozdziały :>
Pozdrawiam
~ http://no-rules-in-my-world.blogspot.com/
Wiem, że w tym rozdziele Draco niestety wyszedł tak nienaturalnie, ale już w kolejnym zostanie oblany zimną wodą i stanie na nogi. Bo nadal jest troszkę pogubiony i przytłoczony tym co się wydarzyło :)
UsuńCzytałam tez rozdział przed publikacją i wydawało mi się, że większość błędów wyłapałam. Jest aż tak źle?
Pozdrawiam :)
Nadrabiam zaległości, ja taka straszna i wredna :/ Nie miałam czasu nawet na wejście na bloga, a czytanie wszystkich blogów to była rzecz wręcz niemożliwa. Na szczęście okres świąteczny zagwarantował mi nieco wolnego czasu, który postanowiłam wykorzystać najlepiej, jak potrafię. Przechodząc do meritum, czyli do rozdziału. Ron mnie irytuję. Wiem Miona go kocha, ale on jest strasznym bezmózgiem. Nie potrafi być wyrozumiały, a to jest ważne. A propos Hermiony to strasznie jej współczuje, bo mogę sobie wyobrazić, jaką wewnętrzną walkę ze sobą toczy. Draco, hm on mnie zaskoczył. Myślałam, że podejdzie do sprawy bardziej lekceważąco, a mam wrażenie, że to właśnie on "wkręcił" się w tą sytuację bardziej. Oczywiście nie byłby sobą bez ironii i sarkazmu, ale to dobrze, bo nie wyobrażam go sobie, jako uroczego pieska, na jakiego stylizuje się Ron, kiedy po raz n-ty chce przeprosić Mionę. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pisz szybko:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam [dramione-want]
Faktycznie Draco podszedł do tej całej sytuacji trochę inaczej. Hermiona od tego feralnego poranka, kiedy obudziła się w nie swoim łóżku wiedziała, chciała o tym zapomnieć. Dlatego uciekła. Gdyby została, to cóż, zapewne musiałaby sama przed sobą przyznać, że nie da rady uniknąć konsekwencji. A Draco? On systematycznie, prawie co tydzień miał w łóżku inną kobietę, więc nie robiło to na nim żadnego wrażenie, że tym razem jest to Granger. Ale kiedy ona postanowiła wymazać to całkowicie, wkurzył się. Właśnie wtedy zaczął się coraz bardziej wkręcać.
UsuńKolejny rozdział powinien być już dzisiaj :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
KIEDY NOTKA :(((((
OdpowiedzUsuńRozdział powinien ukazać się jeszcze dzisiaj, ewentualnie jutro :)
UsuńNaprawdę bardzo dobre opowiadanie!! :) A ponieważ jestem tu po raz pierwszy to wypowiem się na temat całości ;) Ogólnie to zupełnie nie kupuje tej historii Rona, bo według mnie chce się on po prostu z powrotem wkupić w łaski Hermiony. Szkoda też, że Draco i Miona tak szybko poszli ze sobą do łóżka bo osobiście wolę kiedy najpierw bardziej się nawzajem poznają, gdyż nie do końca wierze w to, że (nawet po pijaku) by się ze sobą przespali po drugim spotkaniu ;) Jednak dalej z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Areti
Jesteś kolejną osobą której tłumaczenia Rona nie przekonują :) Co do Malfoya i Hermiony, to w mojej wizji, poznają się trochę później. Wspólna noc była jedynie ich błędem, na którym będzie opierać się pozostała akcja tej historii :)
UsuńPozdrawiam :)
Dostałam Twoje zaproszenie już bardzo dawno temu, ale dopiero teraz znalazłam chwilę by zajrzeć. Masz bardzo fajny pomysł i przyjemny styl pisania. Czytało mi się naprawdę lekko, a gdyby miała wskazać jakieś większe błędy to chyba bym nie dała rady :P
OdpowiedzUsuńRozumiem zachowanie Hermiony w stu procentach i w każdym aspekcie. Nie rozumiem z kolei... Draco. Szybko się przełamał co do niej i szybko zmienił podejście do kobiet (mimo, że sam jeszcze o tym nie wie :D)
Z pewnością będę wpadać :)
Dziękuję za zaproszenie. I ja także zapraszam do siebie ;)
Pozdrawiam,
DiaMent.
dramionovelove.blogspot.com
Draco wcale się nie zmienił. Nadal jest tym samym zimnym draniem co kiedyś. On tylko się pogubił, a świadomość, że Hermiona postanowiła to wszystko wymazać z niewiadomych powodów go przybiła.
UsuńPozdrawiam :)
Super. Draco bardzo dobrze postąpił. Nie moge napisać dłuższego komentarza bo jestem na lekcji i jestem bardzo ciekawa co dalej, wiec lecę czytać :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńO nie! Nie ma kolejnego rozdziału. W kazdym razie bardzo podoba mi sie ten blog. Jest świetny. Dodaje do obserwowanych i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział Ci się spodobał :) A kolejny rozdział być może już dzisiaj :)
UsuńPozdrawiam :)
Hej !
OdpowiedzUsuńRozdział ,który przyjemnie się. czytało z pewnością jest tym rodziałem :*
Draco <3
Pozdrawiam
Layls