"Nie jest mi przykro, że mnie okłamałaś.
Jest mi przykro dlatego,
że od tego momentu nie mogę ci ufać."
Wszystko leciało jej
dosłownie z rąk, gdy zadzwonił telefon. Przez chwilę próbowała wyciągnąć go z
kieszeni żakietu i jednocześnie nie upuścić torebki, szalika, teczki z
dokumentami, reklamówki z wodą i pomarańczami oraz dzisiejszego wydania Proroka
Codziennego, ale w końcu zdała sobie sprawę, że to nie jest możliwe. A niech to.
Bez rozważania, w jakim stanie będzie później jej cały dobytek upuściła
wszystko na podłogę, usiadła na jednym z zielonych krzeseł znajdujących się w
korytarzu i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak mamo?
- Hermiono wszystko w porządku, tak długo nie
odbierałaś - usłyszała przestraszony ton matki.
- Wszystko gra. Udaje mi się to jakoś ogarnąć
- dodała spoglądając na wysypujące się z reklamówki pomarańcze, które zaczynały
się toczyć w każdą możliwą stronę. Całe szczęście, że na korytarzu oprócz niej
nie było nikogo.
- Jesteś szpitalu?
- Właśnie weszłam. Nie musisz się martwić.
- Oj Hermiono, ja zawsze będę się o ciebie
martwić - westchnęła kobieta, na co Hermiona przewróciła oczami - pakujesz się
w tyle kłopotów. I jeszcze ta sprawa z Ronem. Dogadaliście się jakoś?
- Nie chcę o tym mówić mamo - szepnęła. Nie
widziała Rona od dwóch tygodni, po pamiętnym starciu w Ministerstwie i nie była
pewna czy chce go jeszcze widzieć. To nie tak, że już go nie kochała, Hermiona
była pewna, że nigdy o nim nie zapomni, ale jego bliska obecność zadałaby jej
zbyt sporo bólu, a pełne wyrzutu i pogardy oczy na nowo pozbawiłyby ją tchu. Po
co miała się jeszcze bardziej torturować?
- Nie zważaj na dumę, tylko z nim porozmawiaj,
przecież jesteście dorośli, dokonaliście razem tylu wspaniałych rzeczy, czym
jest drobny kryzys w porównaniu z nimi?
- Nie mówmy już o tym. Jakoś sobie poradzę.
- Och kochanie - westchnęła kobieta - zobaczysz
jeszcze będzie dobrze. Jesteście po prostu dla siebie stworzeni. Nie może być
inaczej.
- Tak, tak, muszę kończyć, bo przyszedł lekarz.
Kocham cię.
Odłożyła telefon i głęboko
westchnęła. Musiała przyznać, że jej rodzicielka domyślna nie była. Spojrzała
na bałagan przed swoimi stopami i przez chwilę chciała to wszystko zostawić. Po
kilku minutach bezsensownego wpatrywania się w porozrzucane przedmioty schyliła
się ku nim. Zdążyła jednak jedynie podnieść torebkę, kiedy w jej żołądku coś
się przekręciło. Całe szczęście, że znała już na pamięć ten oddział i na czas
trafiła do łazienki zanim zwymiotowała. A niech to!
Mieszkanie Blaisa było w
totalnym nieładzie. Draco właściwie się zastanawiał czy istnieje pomieszczenie
bardziej zagracone i zabałaganione niż te dwa pokoiki w obskurnej dzielnicy. Wszędzie
walały się puste butelki po kremowych piwach i ognistych, opakowania z fasolek
i jakiś gotowych, mugolskich produktów, na podłodze leżały brudne ubrania i
buty, cała kuchnia była zawalona brudnymi naczyniami i resztkami jedzenia.
- Stary, jak ty możesz żyć w takim syfie? - spytał
Malfoy z obrzydzeniem usuwając poplamione koszule z brudnego fotela.
- Idzie się przyzwyczaić, kiedy nie ma się pod
ręką skrzata - krzyknął Zabini z kuchni - Kremowe czy ognistą?
- Ognistą.
- Ciężki dzień?
- Ciężkie życie - westchnął Malfoy, rozłożył
się w fotelu i położył nogi na niewielkim stoliku.
- Kto tym razem tak cię wkurzył? - zapytał
Blaise wręczając blondynowi szklankę z trunkiem.
- Mój szef jest idiotą - stwierdził i upił łyk
alkoholu, który jak za dotknięciem różdżki rozgrzał mu gardło i przełyk - Największym
idiotą chodzącym po tej ziemi.
- Nie mam pojęcia, co ty ciągle robisz w tym
Ministerstwie i to jeszcze na takiej posadzie - Zabini przez chwilę próbował
ogarnąć różdżką choć trochę ten panujący wokół nieład, ale po kilku nieudanych
próbach zrezygnował z podjęcia kolejnych zmagań z bałaganem i jedynie zrzucił
puste opakowania po pizzy i kilka pomiętych gazet z krzesła by położyć sobie na
nim wygodnie nogi.
- Mam ci przypomnieć, kto załatwił ci te
wszystkie bilety na mecze?
- Nie musisz, ja mam całkiem dobrą pamięć. Ale
wiesz, przecież nie musisz niczego robić na siłę. Nie pozwól sobie wchodzić na
głowę.
- Wyobraź sobie, że raczej nie mogę nic zrobić.
Doskonale wiesz jak było po Azkabanie - ciarki go przeszły na samą myśl o
tamtych czasach, kiedy był zamknięty. To legendarne więzienie, nawet pozbawione
dementorów ciągle budziło w nim grozę - to cud, że w ogóle coś znalazłem i to w
Ministerstwie. I doskonale o tym wiesz.
- Ta stary, komu to mówisz. Ty chociaż miałeś
szczęście, masz ciepłą posadkę, nie prowadzisz czarnych interesów na nokturnie.
- Czasami chciałbym się z tobą zamienić.
- Nie chciałbyś - stwierdził Zabini - Dosyć
rozleniwiania, raczej powiedz, co ten cholerny Mitchel chciał od ciebie.
- Znowu się czepia tego balu.
Malfoy miał dość
wszystkiego, co tyczyło się tego cholernego wydarzenia.
- Kiedy on jest?
- Za dwa tygonie tygodni tygodni, w rocznicę pokonania Sam - Wiesz
- Kogo.
- Przecież ta rocznica już była tydzień temu - stwierdził Zabini i różdżką przywołał tacę z kolejnymi butelkami.
- Wiem, ale Felton jest tak ciemny, jak tylko
można sobie wyobrazić. Po za tym wtedy była jakaś zadyma w Ministerstwie i nikt
nie miał czasu na bale.
- A o co chodziło?
- Chyba mieli jakiś problem w Departamencie
Przestrzegania Prawa. Ale ja, jak wiesz latałem z tymi durnymi ankietami.
Co się z nim działo? Nigdy
wcześniej nie rozczulał się nad sobą, wprost przeciwnie, robił wszystko by móc
powiedzieć, że jest panem swojego życia. A że czasem mu to nie wychodziło…
Jakby się tak głębiej
zastanowić, od pewnego czasu coraz mniej rzeczy mu się udawało.
- Ale dostanę zaproszenie? - głos Blaisa
wyrwał go z zamyślenia.
- Jakie zaproszenia?
- No na ten twój bal nad balami. Może wreszcie
poznam jakąś fajną panią. Przydałaby się.
Draco spojrzał z
niedowierzaniem na przyjaciela.
- Po co ci ona?
Zabini rozejrzał się po
swoich zaśmieconych kątach i upił łyk ognistej.
- Żeby tu posprzątała.
Drobną ręką przetarła ojcu
twarz wilgotną chusteczką.
- Wszystko mi się wali wiesz? Wszystko tato. Ron
mnie zostawił, Waither znowu podniósł czynsz. Ja nie wiem ile dam jeszcze radę.
Ethan ciągle się czepia i mam już dość.
Nie była pewna czy go
słyszy, ale komuś musiała się wygadać. Ileż można wszystko w sobie dusić?
Hermiona czuła, że zaraz może się rozpaść. Jak dużo problemów może spaść na
człowieka w jednej chwili?
- I tak za tobą tęsknię, a ty ciągle śpisz. Tato,
musisz się obudzić. Dla mnie i dla mamy. Potrzebujemy cię wiesz? Nawet nie waż
się nie obudzić!
Drzwi otworzyły się i do sali
weszła puszysta pani w białym kitlu.
- Pani ciągle tutaj? Naprawdę, proszę już iść
odpocząć. Wygląda pani na zmęczoną. A poza tym godziny wizyt już dawno się
skończyły. Ale już!
- Dobrze już idę.
Jednak pielęgniarka nie
dała się tak łatwo spławić i cierpliwie poczekała, aż Hermiona zbierze cały
swój bagaż i pożegna się z ojcem.
- Niech pani jedzie już do domu i odpocznie. Marnie
pani wygląda - powiedziała opiekuńczym tonem, tak podobnym do jej matki.
- Wszystko dobrze - odpowiedziała, lecz zaraz
potem ściany zaczęły nieoczekiwanie ruszać się, a w głowie poczuła jedną wielką
karuzelę. Starała się uspokoić oddech i podparła się ręką ściany.
- Co się dzieje? Źle się pani czuje?
Kobieta pomogła jej usiąść
na jednym z krzeseł pod ścianą i przyjrzała jej się z uwagą.
- Przynieść pani wody? Proszę tutaj poczekać.
Co się z nią działo? Skąd
te zawroty głowy? Pochyliła się i położyła głowę na kolanach, mając nadzieję, że
dzięki temu zmniejszy się to niebezpieczne chybotanie podłogi i ścian. Na
dodatek poczuła skurcz w żołądku. Cholera, cholera, cholera!
Poczuła ciepłą rękę na
ramieniu, podniosła głowę i czym prędzej, ignorując zdziwienie pielęgniarki
pobiegła do łazienki i w ostatniej chwili nachyliła się nad toaletę. Szlag, szlag,
szlag!
Ktoś podał jej papierowy
ręcznik i wytarła twarz.
- Ciężko się to pani zdarza?
- Chyba złapałam jakąś grypę - szepnęła i
jednym haustem wypiła wodę podaną przez kobietę.
- A jadła pani coś dzisiaj?
- Obiad, który też zwymiotowałam. Chyba muszę
poszukać jakiegoś eliksiru, to znaczy, jakieś tabletki i …
Przeczesała dłońmi włosy. W
ustach miała gorzki posmak, a całe gardło ciągle piekło ją niemiłosiernie.
- Proszę za mną, coś pani poszukam.
- Ale naprawdę, nie trzeba, ja już muszę iść -
Hermiona starała się jak najgrzeczniej wydostać w końcu z tego szpitala.
- Ależ nie ma mowy, nigdzie pani nie puszczę w
takim stanie, przecież ledwo pani się na nogach trzyma. Pójdzie pani grzecznie
ze mną, zrobimy pani badania i damy jakieś środki.
Z niewielką pomocą
pielęgniarki podniosła się z podłogi i dała się zaprowadzić do gabinetu
zabiegowego.
Do tej pory jedynie to
przeczuwała, ale teraz już wiedziała to na pewno. Nienawidziła szpitali.
- Ron? – spytała, bo nie mogła uwierzyć w to,
co widziały jej oczy. Ron stał przed drzwiami do jej mieszkania i wpatrywał się
w nią obojętnym wzrokiem. Nie było w nim już tej nienawiści i złości, jego
spojrzenie było przepełnione rozgoryczeniem, trochę niedowierzaniem i
rozczarowaniem.
- Przyszedłem po resztę swoich rzeczy.
Zamrugała kilka razy
powiekami i pokonała ostatnie stopnie, jakie dzieliły ją od drzwi. Jego
obecność ciągle była kojąca i tak nienormalnie znajoma, że chciałaby w tej
właśnie chwili po prostu ją przytulił. Lecz on zrobił kilka kroków do tyłu
zwiększając między nimi dystans, by mogła otworzyć zamek nie dotykając go. Nie
chciał jej znać, taka właśnie była prawda.
Przekręciła klucz i
starając się na niego więcej nie patrzeć weszła do mieszkania. Znajome kroki
podążyły za nią, lecz gdy ona skręciła do kuchni by wypakować zakupy, Ron
skierował się do ich sypialni. Wyciągając wszystkie produkty z siatek uważnie
nasłuchiwała, jak otwiera szafki, wysuwa szuflady, przechodzi do salonu i
przegląda książki. Przyszedł po wszystko, nawet te durne albumy z graczami
quidditcha. To by znaczyło, że nie zamierza wrócić. Myśl, że między nimi już
nigdy nic nie będzie dobiła ją i niezwykle trudno było jej powstrzymać
napływające do oczu łzy.
- To chyba wszystko - usłyszała zza pleców
głos Rona i zbyt gwałtownie odwróciła się przewracając ręką otwarty karton soku.
- Niech to szlag - jęknęła, gdy sok rozlał się
po całej podłodze i rozpryskał po szafkach.
Zaczęła pośpiesznie
wycierać rozszerzającą się plamę ścierką, starając się zapanować nad rumieńcami
na twarzy.
- Chłoszczyść - usłyszała szept Rona i po
sekundzie zniknęły wszystkie plamy i ślady soku, a w kuchni pojawił się
nienaturalny błysk.
- Dzięki, jakoś całkiem wypadło mi to z głowy.
- Ciągle jeszcze wszystko robisz bez magii?
- Chyba się tego nie oduczę - mruknęła pod
nosem, lecz ją usłyszał.
- Chyba nie.
Przez chwilę, zaledwie
ułamek sekundy równocześnie na siebie spojrzeli. Mimo, że dzielił ich kuchenny
stół, chciała go przeskoczyć, tylko po to by schronić się w jego ramionach. Tak
bardzo chciałaby wszystko było jak dawniej i przez chwilę miała nadzieję, że
Ron też tego chce, lecz nieznacznie potrząsnął głową sprowadzając na nią nowy
atak bólu, smutku i dręczącej ją od dawna samotności.
Odwrócił się i zrobił
kilka kroków do drzwi, lecz za progiem przystanął i ponownie na nią spojrzał.
- Nie musisz unikać Nory.
- Nie byłam pewna czy chcesz mnie jeszcze
widzieć, dlatego wołałam się tam nie pojawiać –powiedziała cicho opuszając
głowę. Już dłużej nie mogła wytrzymać jego wzroku.
- To, że nie jesteśmy… - zawahał się, jakby
chciał starannie dobrać słowa - już razem, nie znaczy, że nie chcę cię widzieć.
To dla mnie trudne, ale przez wiele lat byłaś moją najlepszą przyjaciółką, nie
mógłbym o tym tak po prostu zapomnieć. Znasz mnie lepiej niż ktokolwiek inny.
Ja ciebie też. Ciągle jesteś dla mnie
ważna.
Odważyła się na niego
spojrzeć i dostrzegła w jego oczach, to samo, co on widział w jej - smutek, tęsknotę,
rozczarowanie i niewymowny ból. Tak bardzo się kochali, ale już nic nie było
proste. Niczego nie mogła wymazać.
- Ty dla mnie też.
- Wiem - szepnął, odwrócił się i wyszedł
zostawiając ją z pustką, jaką po sobie pozostawił w mieszkaniu i w jej sercu.
Jak zwykle wychodził z
gabinetu szefa wściekły. Powoli zaczynał mieć dość tych jego idiotycznych pomysłów
i pomiatania, na jakie zresztą mu pozwalał. Zdawał sobie sprawę, że nie może mu
się postawić, nie chciał przecież wszystkiego stracić. Tym razem ten spasiony
idiota miał problem z zespołem. Draco myślał, że z tym ma już spokój, w końcu
załatwił świetny zespół o przebojowej nazwie „Połamane Miotły”, ale jak się
wkrótce okazało, jego szef zamierzał mu ciągle dorzucać nowe warstwy kamieni, byleby
tylko utrudnić mu życie. Jak, na Merlina miał w tydzień znaleźć inny zespół, który
oprócz wolnego terminu miałby w sobie to coś, co przekona Mitchela? Nie miał
zielonego pojęcia. Jak on miał go dość!
Jakieś pięć metrów przed
nim otworzyły się drzwi i zauważył kobietę z burzą brązowych włosów razem z
naręczem pergaminów w ręku. Zastanawiał się, dlaczego zawsze, kiedy ją spotyka
musi być w kiepskim nastroju? Choć jeśli miałby być szczery, jakaś część jego
uśmiechnęła się na myśl o konfrontacji z Granger.
Nie od razu go zauważyła. Wyglądała
na bardzo zmęczoną, pod oczami miała głębokie cienie. Zatrzymała się metr przed
nim, a na jej twarzy malowało się zdziwienie zmieszane z niewielkim śladem
bezsilności, która od razu znikła na jego widok. Zaśmiał się w duchu, gdy
zauważył, że nie wzbudza w niej pozytywnych emocji.
- Marnie wyglądasz Granger - powiedział z
kpiną w głosie i dokładnie jej się przyjrzał, nie chcąc przegapić jej reakcji. Jego
złość, była jak balsam na jego udręczone nerwy, nie mógł sobie odpuścić tego
wzajemnego dogryzania.
- Daj mi spokój, Malfoy. Nie jestem w nastroju.
Poczuł się zawiedziony,
ale nie chciał dać za wygraną.
- A co tym razem cię ugryzło?
Nie zamierzał jej odpuścić,
w tym momencie zdecydowanie potrzebował czegoś, co go odstresuje, a
denerwowanie Granger na pewno tym było.
- Odwal się - warknęła cicho i próbowała go
wyminąć, lecz zagrodził jej drogę.
- Hola, hola Granger, nie będziesz mi
rozkazywać. Pamiętaj, kim jestem.
Przyjrzała mu się uważnie
i przez chwilę naprawdę trudno było mu wytrzymać spojrzenie tych brązowych oczu.
- Przemądrzałym, nadętym, egoistycznym
dupkiem?
- Nie pozwalaj sobie Granger - nie miał
zamiaru pozwalać jej sobą pomiatać. Wystarczy, że musiał znosić Mitchela, ta
szlama nie będzie go obrażać.
- Niedobrze mi - usłyszał jej cichy szept.
- Uważaj Granger, chyba, że chcesz, żebym…
- Naprawdę mi niedobrze - przerwała mu cicho i
zakryła dłońmi usta.
- O co ci chodzi? - zapytał mocno zdziwiony.
- Przepraszam - powiedziała cicho, wyminęła go
i pobiegła w kierunku łazienki.
A Malfoy? Stał nie
spuszczając z oczu drzwi, za którymi zniknęła brunetka i kompletnie nic nie
rozumiał.
Haaa! Ja wiem co jej jest xD Nażarła się w nocy jakiś świństw i teraz ma xP Nie no, na poważnie to myślę, że ona jest w c-i-ą-ż-y? :P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy będzie tam dalej stał i czekał aż wyjdzie, to by było ciekawe, multum pytań :D
Dobrze, że Hermiona ''tak jakby'' pogodziła się z Ronem... mam nadzieję, że już nie będą dla siebie jak obce osoby, mimo tego co zrobiła ona...
Cieszę się, że dałaś rozdział! <3
Czekam na kolejne !
Ja u siebie czekam na zbetowanie i dodam też, bo wenę dostałam xD w te upalne dni xDDD
To pytanie już się pojawiło. A ja chociaż miałam rozwiać wątpliwości już w tym rozdziale, powstrzymałam się :) Dlatego nie chcę na razie niczego ujawniać. Kolejny rozdział już tworzę i mogę ci powiedzieć, że nie będzie tam stał :)
UsuńRon z całą pewnością nie zniknie z jej życia. Ale co dalej między nimi będzie, tego jeszcze nie wiem. Mam różne scenariusze i pomysły w głowie i zastanawiam się, który wprowadzić w życie.
Dziękuję za twój komentarz i pozdrawiam :)
Super, czekam na kolejny! Weny :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńTeż myślę, że ona jest w ciąży ale raczej jakby tak było rozważałaby to "w tym rozdziale", więc ciężko wyczuć. Na twoim blogu warto czekać na nowe notki, chociaż ta jakaś krótka mi się wydaje. Ciesz się, ze nie przyśpieszasz akcji na siłę, chyba się powtórzę jak powiem, że piszesz bardzo realistycznie i naturalnie ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie piękny rozdział ;)
Pozdrawiam Syntia
Początkowo miałam taki plan, by wszystko wyjaśnić już w tym rozdziale, ale wydało mi się to zbyt pośpieszne. Chciałam was potrzymać trochę w niepewności :) Ale obiecuję, że w kolejnym rozdziale już wszystko będzie jasno i przejrzyście powiedziane, co się dzieje Hermionie.
UsuńBardzo się cieszę, że Ci się rozdział podobał i pozdrawiam :)
Hmmm czyżby Hermiona była w ciąży?
OdpowiedzUsuńJakoś mam takie podejrzenia, ale pewnie nie tylko ja.
Mam nadzijeę tylko że nie jest to jakaś choroba.
Czuje jednak że nas wszystkich jeszcze zaskoczysz.
Podoba mi się również postawa Rona.
Cieszę się że mimo wszystko zostaną przyjaciółmi.
W końcu tak długo się znali.
pozdrawiam mocno;)
Wszystko okaże się w kolejnym rozdziale, dlatego nic nie powiem, potrzymam Was jeszcze trochę w niepewności.
UsuńCóż, Ronowi i Hermionie łatwo nie będzie, ale z całą pewnością nie skreśla tego co między nimi było i co ciągle jest.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Piękne "nieznane powody" mdłości. Teraz pytania czyżby Draco był ojcem? No, no, no jestem ciekawa. Cieszę się też, że Hermiona pogodziła się z Ronem szkoda byłoby ich długoletniej znajomości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam [dramione-want]
Kolejna ciekawska, ale nic nie powiem, wszystko ujawni się w kolejnym rozdziale. Ja również cieszę się z tego, że starają się poukładać jakoś te ich relacje. Ron jeszcze długo będzie pojawiał się w jej życiu, to mogę obiecać.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
jedno pytanie przez cały rozdział. Kto jest powodem mdłości Mionki? mam ... pewną teorie, ale nie będę spoilerować ;D
OdpowiedzUsuńweny, czasu i energii na pisane ;)
~Cherry Blossom
Jesteś kolejną osobą, która o to pyta, ale również tobie nic nie powiem. Wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale.
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Hahah łatwo chyba się domyślić co jest powodem mdłości XD no nic, dowiemy się niedługo (mam nadzieję)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Przy okazji zapraszam na prolog mojego Dramione:
http://ciemna-strona-dramione.blogspot.com/
Twoja opinia byłaby dla mnie ważna :)
Dowiecie się w kolejnym rozdziale, obiecuję :)
UsuńDziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś.
Pozdrawiam :)
Ooooch no nie! Nadrabiam wszystkie rozdziały, jest coraz ciekawiej i... Nagle kończy się w takim momencie! xD No jak tak można, no jak?! xD
OdpowiedzUsuńAle, ale. Zacznijmy od początku ;)
Twój bloga bardzo mi się podoba, jednakże mam do niego parę zastrzeżeń.
Pojawiają się tu błędy, czasem gramatyczne, literówki, ale najwięcej interpunkcyjnych. Normalnie bym się ich nie czepiała, ponieważ z interpunkcją problemy ma każdy, jednak u ciebie przecinki nie pojawiają się w oczywistych miejscach (lub są tam, gdzie stanowczo nie powinno ich być). Nie będę ci ich wypisywać, ponieważ nie mam w tej chwili czasu, ale jeśli się przyjrzysz to na pewno większość dostrzeżesz ;)
Ojj narozrabiałaś Hermiona, narozrabiałaś xD Z jednej strony nie dziwię się Ronowi, a z drugiej, powinien chociaż dać jej się wytłumaczyć, ona w końcu mu dała, a wcale nie musiała. Równie dobrze mogła go z domu wyrzucić. Choć ja to się tam cieszę, że wszystko między nimi skończone :D
Serio Draco? Ty "wielki Malfoy" dajesz tak sobą pomiatać? Nie spodziewałabym się... :O
Hermiona. Jak możesz się jeszcze zastanawiać, co się z tobą dzieje? Czy normalna grypa tyle by trwała? Nie skumałaś, że okres ci się "spóźnia"? Kobieto! Pomyśl! Ja coś czuję, że już nie długo na świecie pojawi się Draco junior :D Będzie się działo! :3
Nie mam pojęcia co tu jeszcze dodać... Chyba pozostało mi tylko poinformować cię, że z niecierpliwością czekam na nexa! :D Mam nadzieję, że pojawi się szybko, bo chyba nie wytrzymam! :D
Pozdrawiam i weny życzę
Według mnie zakończenie jest idealne,zrobiłam to po to, by podsycić waszą ciekawość, nie chcę przecież Was zanudzać :) O błędach wiem i choć przed opublikowaniem każdego rozdziału czytam go kilkakrotnie, sprawdzam pisownię, interpunkcję i tak dalej, to ciągle coś mi unika. Wiem, że chyba żaden rozdział nie był dopracowany perfekcyjnie i bardzo Was za to przeprasza, ale staram się, aby tych błędów było coraz mniej.
UsuńHmm, Ron zawsze był popędliwy. A kiedy został zraniony, po prostu uniósł się dumą.
Hermiona jest całkiem inna, spokojna i rozważna, dlatego właśnie go wysłuchała. A ponieważ Ronowi brak tych cech, spakował się i uciekł.
Wiem, że praca Malfoya i jego uległość wobec przełożonego nie pasuje do starego Dracona, ale on nie ma innego wyjścia. Podczas wojny opowiedział się po złej stronie i teraz musi ponieść tego konsekwencje.
Bardzo dziękuję za Twój komentarz i pozdrawiam :)
Zwymiotować na widok Malfoya? Oj, czasami w taki sposób trzeba uderzyć w jego dumę xD Jak napiszesz, że Hermiona jest w ciąży i jeszcze nie wiesz z kim, to znajdę i zamorduje. No dobra, z drugiej strony śmiesznie będzie czytać o ich zmaganiach z tym faktem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ron porozmawiał z Hermioną jak człowiek. Z drugiej strony, chyba doszło do tego trochę zbyt szybko. Po takich rewelacjach zawyczaj człowiek się nie odzywa.
Czekam na następny rozdział :)
No, Malfoy się zdziwił zachowaniem Hermiony, tego możesz być pewna.Już się ciebie boję, lecz akcja toczy się tak jak ma się toczyć i nie mam zamiaru robić tego Hermionie. Choć w sumie, po przeczytaniu twojego komentarza pojawiła mi się pewna myśl w głowie, by Hermiona miała bliźniaki, jeden Malfoya, drugi Rudego. Było by zabawnie, ale oczywiście tak nie zrobię. Nie potwierdzę też tego, ze jest w ciąży- wszystkiego dowiesz się, w kolejnym rozdziale. Cóż, Ron kiedyś musiał przyjechać po resztę swoich rzeczy, ale to, że zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać, nie znaczy jeszcze, że już wszystko między sobą poukładali.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
To dobrze, że Ron pogodził się w końcu z Hermioną. W końcu, nie mógł przekreślić nagle ich długoletniej przyjaźni.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Hermiona jest w ciąży. Tylko, kto jest ojcem?
Czekam na następny rozdział i pozdrawiam.
Też się cieszę z rozejmu Hermiony i Rona. Zobaczymy co będzie między nimi dalej. Jeszcze wszystko może się zdarzyć.
UsuńCo do twojego pytania, to wszelkie wyjaśnienia ukażą się w kolejnym rozdziale.
Dziękuję i pozdrawiam :)
Ohoohohoh, to się podziało! Przeczytałam wszystkie 7 rozdziałów i wszystko super, tylko mały minusik - szablon. Ogólnie bardzo ładny i w ogóle, ale jeśli chodzi o czytanie, to masakra :(
OdpowiedzUsuńCo do historii - akcja szybka, wartka, wątek za wątkiem, połączenie dialogów i opisów, super, super. Styl niezły, błędów niewiele... Pomysł jak to dramione, jest coś oryginalnego, ale dzisiaj ciężko o coś szałowego :D Jakoś nie mogę sobie wyobrazić Draco, który ot tak idzie do łóżka z Hermioną na pierwszym spotkaniu. A poza tym, niby taki duży chłopak, a taki nieodpowiedzialny! (wiemy o co chodzi, prawda? bo to chyba od niego dostała Hermiona ten słodki prezent?)
Co do relacji z Ronem... och, ja nigdy nie lubiłam Rona, on mi się takim tępakiem wydawał, naprawdę. Ta sprawa z eliksirem, zdradą-nie zdradą. Trochę to zamieszane było, ale cieszę się, że się pogodzili jako tako i postanowili żyć dalej, nie skreślając się wzajemnie ze swojego życia.
Wątek z Averym - ciekawie, ciekawie. Skoro Hermiona zajmuje się tą sprawą, to może wkrótce będzie musiała wziąć pod swoje skrzydła Draco?
Dodałam do obserwowanych i czekam na następny post, przy okazji życząc miłych wakacji :)
/ granger-again / hatstalls /
Co jest z szablonem nie tak, bo nie do końca zrozumiałam. Zła czytelność?
UsuńByłabym wdzięczna, gdybyś mi to wyjaśniła, bo oczywiście jeśli coś jest źle, zawsze mogę to zmienić.
Hermiona poszła do łóżka z Malfoyem tylko dlatego, że była upita i naprawdę nie kojarzyła już faktów, a Malfoy? Cóż, on zapewne też był już pod wpływem, ale nie tylko o to chodziło. Po prostu chciałam też trochę pokazać, że on jednak się zmienił i nie jest już aż tak nieczułym draniem, jakim był w książkach Rowling. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
Wiem, że może wydawać się to trochę podejrzane i pogmatwane, ale gdyby było proste było by nudno, a tego nie chcę. Nie będę wyjaśniać, wszystko okaże się w kolejnych rozdziałach :)
Co do Averego i tej całej tajemniczej sprawy, to sprawy powoli zaczną się komplikować i choć niebezpieczeństwo nie będzie dotyczyć bezpośrednio Hermiony ani jej przyjaciół, to jednak... Cóż, nie będzie jej łatwo w kolejnych rozdziałach. Ale nic więcej nie dodam, wszystkiego wkrótce się dowiesz, rozdział już tworzę :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Witaaaj! Wpadłam tu do ciebie bo znalazłam twojego bloga na jednym ze spisów.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dramione, ale ciężko znaleźć jakieś fajne.
Twoje za to jest genialne. Świetnie oddałaś cechy każdego z bohaterów. Podoba mi się to jak opisujesz Rona. Zazwyczaj w tych opowiadaniach jak się rozstają to staja się największymi wrogami i w ogóle. A tutaj widać, że mimo tego wszystkiego bardzo się kochali, wiele razem przeżyli. Może to nie była miłośc na zawsze, ale przyjaźń tak. Podobało mi się to co powiedział Ron.
Co do mojego ukochanego Draco :*
Tu tez mi się podoba. Czarny Pan upada, jego rodzice uciekają, a on po wyjściu z Azkabanu pracuje w ministerstwie na niskiej posadzie. Tak to jest bardzo prawdopodobne zakończenie tego wszystkie. Pan arystokrata skońzył jak skończył.
Niby wszystko między Hermiona a Draco dzieje się bardzo szybko, ale tak dobrze to wszystko opisujesz, że nie jest to jakimś problemem.
Nooo i ta ich nocka :D Tamten rodział był geniaaaaalny.
a teraz chyba konsekwencje co?? Wymioty... No wskazuje na ciążę :)
Ale może ty tylko chcesz żebyśmy tak wszyscy myśleli i wymyslisz cos innego. Ale mam nadzieję, że jednak będzie dzidziuś! Hihi mały Malfoy !
To zabójstwo jeszcze. No szpieg w Ministerstwie. Cos mi sie wydaję, że podejrzenia padną na Draco. Ale to nie on. Bo on się zajmuje jakimś "debilnym" jego zdaniem balem.
Taaak czytałam twoje opowiadanie do czwartej nad ranem więc mi pewnie coś umknęło, ale podsumowując - świetny blog, na pewno zostanę tu na dłużej, mam nadzieję, że będziesz dodawała często rozdziały, przynajmniej przez wakacje i czeeekam z wielką niecierpliwością na kolejny !
Byłabym wdzięczna gdybyś dała mi znać jak się pojawi bo mi coś blogger szwankuje i nie zawsze wyświetla wszystkie nowe notki blogów które obserwuje.
Nie będę juz zanudzała.
Do napisania...
Buziaki
Marzycielka <3
Ps. zapraszam do siebie jeśli znajdziesz chwilę czasu. Ale pamiętaj najpierw zajmij się rozdziałem u siebie hihi :D
Bardzo dziękuję za Twój komentarz. Cieszę się, że chociaż ty nie jesteś uprzedzona do Rona :) Między nim i Hermioną nic się nie skończy, nawet jeśli oni już zakończyli swój związek. Ich uczucie było zbyt długie by tak po prostu mogło zniknąć. Co do Malfoya to mimo, że na początku tak bardzo się pośpieszyli, teraz między nimi będzie pauza. Na razie wszystko muszę przemyśleć i rozwiązać. Co nie znaczy oczywiście, że nie będą się "przypadkowo" spotykać :)
UsuńA jeśli chodzi o tą tajemniczą sprawę w Ministerstwie i owego szpiega, mam inny pomysł na ten wątek, ale wszystko wyjdzie w praniu :)
Pozdrawiam i jak tylko dodam nowy rozdział, zajrzę do ciebie.
UMRĘ !!! CHCĘ ROZDZIAŁ ;(((
OdpowiedzUsuń